• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Zamawianie biuletynu

Bieżące wiadomości

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Czy pamiętasz, cny kolego,
Jaja na lekcjach Dzikiego?

Lutnął z piąchy, walnął z byka, 
Nie miał w szachach przeciwnika.

 

 

Dziki pierwszy raz przyszedł do naszej klasy (Va 1975) na lekcję maszyn elek­trycznych. Przez gwar klasy przebiły się niebaczne słowa Tomka W.: - Eee, my go tu zaraz wydu.. .dkamy! Dziki, oczywiście usłyszał, podniósł głowę znad dziennika i powiada:

- W.! Chodź no tu, łantarzu! Ty jesteś pierwszy do wydu.. .dkania!

Niestety, Tomuś nie należał do czołowych znawców Plamitzera - kultowego w na­szej szkole podręcznika maszyn elektrycznych, dlatego też sromotnie poległ w nierów­nym boju, a później dość długo miał u Dzikiego przechlapane.

 

Niebezpiecznie było stać w okolicy drzwi tuż po dzwonku na lekcję z Dzikim. Pan Profesor bowiem, wchodząc do klasy, w przyjacielskim geście miał zwyczaj „strzyknąć w przodomóżdże" stojącego najbliżej delikwenta tudzież załadować kogoś z popularnej „baśki".. Następnie siadał najspokojniej za katedrą i zaczynał: - Słuchajcie no, ojco­wie....

 

W przystępie dobrego humoru grywał z nami w szachy. Rzadko przegrywał, co po części było zasługą jego niewątpliwie sporych umiejętności, a po części niewytłuma­czalnej „słabszej dyspozycji" najtęższych szachistów klasowych.

 

Na każdej przerwie, a w szczególności na dużej, do męskiej ubikacji ciągnęły piel­grzymki amatorów „kopa w płuco". Po dwóch zdrowaśkach można tam było zawiesić przysłowiową siekierę, a przez otwarte drzwi sączyła się smuga niebieskawego dymu. Co jakiś czas wpadał do WC rozjuszony Dziki; robił się tumult i harmider, a na schody wypadały tabuny spłoszonych palaczy. Na końcu z ubikacji wychodził z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku Pan Andrzej, po czym.... sytuacja powtarzała się od początku na którejś z następnych przerw.

Wszystkie anegdoty o nauczycielach znajdziesz TUTAJ.

Komentarze obsługiwane przez CComment

Zegar

Popularne

Reklamy