• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Zamawianie biuletynu

Bieżące wiadomości

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
 Krzysztof Woźniak zdążył umieścić na stronie tylko jedną pieśń poematu. Na szczęście dosłownie na 1 dzień przed tym tragicznym dniem przesłał kopię do kilku osób. Tym sposobem jest jego cały poemat i możemy go Wam udostępnić. Dzisiaj druga pieśń, kolejne w następnych cyklach.
Jan Jendrzej udostępnił nam list jaki do niego napisał dosłownie w ostatniej chwili. Oto ciekawy fragment tego listu:

Tysiączne dzięki Ci składam za wspieranie mnie podczas pracy z poematem, tak samo jak tysiączne rymy on zawiera :)
Z dumą oraz co najmniej równą ulgą bowiem melduję Ci, że został on wreszcie ukończony i Tobie - jako pierwszemu - go przesyłam.
Słów parę wprowadzenia, które przybliży Ci jego lekturę ...

Ponieważ u starożytnych liczba siedem była magiczna, składa się więc on z siedmiu pieśni, z których każda zawiera 21 (też wielokrotność siedmiu) ośmiowersowych strof w układzie rymów abababcc - tak jak w pierwowzorze, czyli "Monachomachii" Krasickiego.
Stanowi wierszowany opis lat 1953-1988, ze szczególnym uwzględnieniem kadencji dyrektorskich Bronisława Wieruszewskiego i Ireneusza Warzechy, które - według zgodnej opinii nauczycieli i uczniów - uznawane są jako "złoty wiek Energetyka-Elektronika". Zawiera krótką - mam nadzieję trafną i obiektywną - charakterystykę co bardziej znaczących pedagogów tamtego okresu, z podaniem ich przydomków (jeśli takie istniały). Na podstawie znanych mi najróżniejszych anegdot (przesłanych przez absolwentów Naszej Szkoły - w szczególności przez Ciebie) opisałem je także - w wyżej podany sposób, starając się przez to uatrakcyjnić przekaz. W poemacie nie pada żadne nazwisko (są podane jedynie w komentarzach, w celu przybliżenia osób być może czytającemu nieznanych). Przepraszam za (też być może) zbyt dużą ilość przypisów dolnych, ale w dzisiejszych czasach co młodsi czytelnicy niekoniecznie orientują się w temacie :))
Zalecenia :))
- przy lekturze poematu trzeba uruchomić wyobraźnię i wspomnienia, należy się dużo uśmiechać, czasami też wzruszyć,
- pod żadnym pozorem nie należy ziewać, ani tym bardziej zasypiać,
- do wieczornego pacierza dołączyć zdrowaśkę, w intencji wydania go drukiem.

Pieśń II
1.

Miło przypomnieć dawne młode lata!
Gdy młódź żakowska okazję miewała
Pałę z polskiego dostać na… warsztatach,
Bo na pytanie: „Coś robił?” padała
Odpowiedź „Rżnołech laubzegom szperplata
Lub - na spawalni gdy akcja się działa -
Za „Szwajsowołech metolu dwa konski”,
Trzy bomby w kwadrans za niewczesny śląski.

2.

Julian to pewien tak dbał o warsztaty
I strzegł polskiego w szkole nazewnictwa;
Najpierw wszelako w kuźni był u taty
Mistrzem kowalstwa tudzież podkownictwa,
Zanim nie trafił (poniekąd na raty)
Na polibudę, a z niej do szkolnictwa;
Doktorem w końcu został na swą chlubę,
Ale wyjechał z innymi na Kubę.

3.

Matematyki uczył słynny „Dziadek”,
Szkolnego grona senior i weteran,
Gdzie z Kresów rzucił go losu przypadek;
Ciągle żywotny i wiekiem nie steran,
Wojen uczestnik i dawnych walk świadek,
Z racji ułanów rangi oficera.
Wzór dawnych zasad, poważny, surowy,
Choć sprawiedliwy, ale wybuchowy.

4.

Rzecz była w tym, by rozum ucznia giętki
Nadążał za tym, co chce myśl Dziadkowa
I żeby był jak piorun jasny prędki,
A prosty niczym kreska ułamkowa.
Żadne głupoty, żadne pogawędki,
Uczeń ma pisać, co podpowie głowa!
„A nieuk, tuman, co wstyd niesie klasie,
Niech w pegeerze lepiej gęsi pasie!”

5.

Cisza być miała, niczym w mimów świecie,
Gdy Dziadek wykład w skupieniu prowadził,
Wtem gałgan pewien, miast pisać w kajecie,
Grafit z ołówka do gniazdka był wsadził;
Chwilę po zwarciu krzesło miał na grzbiecie,
W łeb wziął solidnie i w skok drzwi przesadził.
Tróje u Dziadka były to wawrzyny,
A każda lekcja to bitwa o szyny.

6.

Chcąc mieć u Dziadka fory przy tablicy,
Janek z kumplami z klasy w koalicji
Nosił mu węgiel do domu z piwnicy.
Po pracy Dziadek w akcie amicycji
Rzekł: „Aby lepsi z was matematycy
Byli - udzielę wam korepetycji”.
Tak w ogniu pytań, choć sam w to nie wierzył,
Najgorszą lekcję z matmy Janek przeżył.

7.

Był też profesor (wziął od Lidy miano),
Co dla swych uczniów wymyślił siurpryzę:
Oto na lekcje przynosił co rano
Sporych rozmiarów specjalną walizę,
W której z kulkami pręty powbijano,
I przeprowadzał rzutów analizę:
Świecąc latarką rzecz objaśniał przy tem,
Że każdy pojął temat expedite.

8.

Nie były lekcje z nim zbyt idylliczne!
Pomną to zwłaszcza z dawnych lat żakowie; 
Którym rysunek i pismo techniczne
Nocą się śniły i siedziały w głowie!
Lecz ekstra prace i poprawki liczne
Dały plon później - co z nich każdy powie,
Gdy żaden problem nie był zbyt zawiły -
Tak dawne trudy pięknie się płaciły.

9.

Prócz zawodowych miewał także liczne
Pasje, koniki i zamiłowania,
Wśród których słynne były turystyczne,
Stąd w czasie wolnym rad po szlakach ganiał.
Prowadził kółko też fotograficzne
I młodych ludzi ku tej pasji skłaniał;
Choć zasłużony i wysokich lotów,
Przyszedł czas kiedy rzucił nas dla NOT-u.

10.

Pora by teraz przywitać ukłonem
Atlanta pierwszych sił pedagogicznych,
Przez starszych żaków zwanego Gawronem,
Z czasów gdy uczył trakcji elektrycznych.
Lecz w aparatów skłonił był się stronę
Gdy profil zmienił się w energetyczny.
Słynął z powagi i kamiennej twarzy,
Ramzesa mianem młodszy lud go darzył.

11.

Lekcje u niego był to stały schemat,
A prowadzone nieco flegmatycznie,
Nie mówił wiele i tylko na temat,
Wykładał sennie, chociaż metodycznie.
Być więc czy nie być - oto był dylemat,
Który żakami wstrząsał ustawicznie;
Stąd też niektórzy, gdy dzwonek zadzwonił,
Czmychali z klasy jakby ich kto gonił.

12.

Był pośród grona i rekordów łowca,
Ed - chociaż młody, mianem zwan legendy,
Pilot, konstruktor, wirtuoz szybowca,
Moc dam o jego się starała względy.
Po argentyńskich fruwając manowcach
I konkurentów hamując zapędy,
Tak znakomicie i daleko latał,
Że przywiózł stamtąd tytuł mistrza świata.

13.

Wykłady Eda tym się odznaczały,
Że je prowadził w tempie i z ekspresją;
Być zapisane w kajetach musiały,
Gdy ktoś ich nie miał - pisał je z progresją
I pięćset razy – aż ręce drętwiały!
Niejeden sobie z tą nie radził presją,
Więc w akcie zemsty czterech się zmówiło
I mu Triumpha bokiem ustawiło.

14.

Edowi nawet nie drgnęła powieka;
I choć wyjechać stamtąd się nie dało,
Chociaż na pomoc do wieczora czekał,
Robił wciąż swoje, jakby się nie stało
Nic. Ani wspomniał, ani też dociekał -
I to złoczyńców najbardziej skręcało.
Ale, że kochał latać - proprio motu
Ed Energetyk porzucił dla LOT-u.

15.

Mentorem Eda był Józio vel Szczota,
Zwan tak od wąsów przystrzyżenia mody,
Uczniom na co dzień tęgo pędził kota,
Bo twardej ręki stosował metody.
Wciąż na najwyższych pracował obrotach
I z huraganem szedł niemal w zawody;
A na wykłady w szkolne korytarze
Na pełnym gazie wjeżdżał na Ogarze.

16.

Pamięć miał lepszą niż dziś komputery,
I był wybitny w konstruktorskim świecie;
Do uczniów mawiał: „Jeśli mam być szczery,
Wy tak naprawdę to nic nie umiecie;
Pan Bóg na piątkę, ja umiem na cztery,
Wy mieć najwyżej trójeczkę możecie;
Do tego macie jednak długą drogę,
Bo dziś wam zero dać najwyżej mogę!”

17.

Był też wśród grona artysta prawdziwy,
Co z samym Zinem mógłby iść w zawody,
Wirtuoz kreski i mistrz perspektywy,
Pracuś, a przy tym talent pierwszej wody;
Niby ponurak, pozornie mrukliwy,
Czucia humoru nieraz dał dowody.
Równie wspaniały, co niedoceniany,
Maksiem przez żaków czule był nazwany.

18.

Co to pilastry uczył i maswerki,
A każdy szczegół architektoniczny
Rysował nie chcąc cyrkla ni ekierki;
Gdy zaś z rysunków ostał się techniczny -
Przekrój, wyrwanie, śruby i muterki,
I widok w rzucie aksonometrycznym.
Choć by to umieć - niezłe były męki,
Szczęśliwy kto spod Maksia wyszedł ręki!

19.

Tableau klasowych wiele namalował -
Istnych dzieł sztuki – z dwa tuziny chyba!
Historię szkoły pięknie wysztychował,
Niczym prawdziwy średniowieczny skryba;
Tomów poezji kilka zilustrował,
Czuł się, gdy tworzył, niczym w wodzie ryba;
Lecz z wielu zasług - wyznam bez obsłonki -
Pierwszą jest przedni konterfekt Patronki.

20.

Gdy słuch wytężysz, to od szkolnych murów
Głosy przypłyną w kwintach i oktawach;
I poznasz popis wspaniałego chóru,
Gdzie pod batutą pana Mieczysława
Basy sopranom śpiewały do wtóru.
Brzmi aula szkolna jak kościelna nawa
Choć dźwięczą szyby, to słychać w ich głosie
Jak Kasia wołki wygania po rosie.

21.

Nadszedł czas szansy danej dla młodzieży
(Gdy się Nikita z Johnem ciut pogodził)
Jak się w angielskim wysławiać należy,
Co Energetyk przeżył dzięki Lodzi;
Szkoda, że krótko wniosła powiew świeży,
I znaną frazą mogła czas osłodzić;
Ucząc piosenek dodawała wiary,
Że niedaleko jest do Tipperary.

 

 


 

9 Rżnołech laubzegom szperplata (śl.) –
przerzynałem włośnicą sklejkę.

10 Szwajsowołech metolu dwa konski (śl.) –
spawałem dwa kawałki metalu.

11 amicycja (z łac.) – przyjaźń, sympatia.

12 siurpryza (z fr.) – niespodzianka.

13 expedite (łac.) – doskonale, bardzo dobrze.

14 atlant (z gr.) – postać muskularnego
mężczyzny podtrzymującego głową,
barkami lub rękami element architektoniczny 
(np. belkowanie, strop, balkon itp.);
tu w przenośnym znaczeniu filara.

15 Triumph (Herald 1200) – samochód
osobowy, który Edward Makula otrzymał 
w nagrodę za zdobycie tytułu szybowcowego 
mistrza świata w Argentynie, w roku 1963.

16 proprio motu (łac.) – z własnej inicjatywy, 
z własnej chęci.

 

17 Ogar (właśc. Jawa Ogar 350) – daw. 
czechosłowacki typ motocykla.

18 Wiktor Zin (1925-2007) – profesor, 
popularyzator wiedzy o historii sztuki polskiej, 
autor znanego programu telewizyjnego 
„Piórkiem i węglem”.

19 pilaster (z wł.) – element architektoniczny
w formie płaskiego filara, nieznacznie
występującego przed lico ściany. Pełni on
zarówno funkcję konstrukcyjną, jak też
dekoracyjną.

20 maswerk (z niem.) – dekoracyjny,
geometryczny wzór architektoniczny
odkuty z kamienia lub zrobiony z cegieł,
używany do wypełnienia górnej części
gotyckiego okna, przeźrocza, rozety itp.

21 niedaleko jest do Tipperary – parafraza
angielskiego powiedzenia „it’s a long way
to Tipperary” (daleka jest droga do T.),
oznaczającego długą drogę do kresu
trudów i wyrzeczeń.

Autor: Krzysztof Woźniak

Komentarze obsługiwane przez CComment

Nasze forum

new
Zapraszamy na nasze Forum !!

Ostatnio zarejestrowani

  • HUBANC
  • Mojra
  • MJaskulski
  • bazyli
  • marmur@wp.pl

Popularne

Zegar

Reklamy