Ponieważ u starożytnych liczba siedem była magiczna, składa się więc on z siedmiu pieśni, z których każda zawiera 21 (też wielokrotność siedmiu) ośmiowersowych strof w układzie rymów abababcc - tak jak w pierwowzorze, czyli "Monachomachii" Krasickiego. Stanowi wierszowany opis lat 1953-1988, ze szczególnym uwzględnieniem kadencji dyrektorskich Bronisława Wieruszewskiego i Ireneusza Warzechy, które - według zgodnej opinii nauczycieli i uczniów - uznawane są jako "złoty wiek Energetyka-Elektronika". Zawiera krótką - mam nadzieję trafną i obiektywną - charakterystykę co bardziej znaczących pedagogów tamtego okresu, z podaniem ich przydomków (jeśli takie istniały). Na podstawie znanych mi najróżniejszych anegdot (przesłanych przez absolwentów Naszej Szkoły - w szczególności przez Ciebie) opisałem je także - w wyżej podany sposób, starając się przez to uatrakcyjnić przekaz. W poemacie nie pada żadne nazwisko (są podane jedynie w komentarzach, w celu przybliżenia osób być może czytającemu nieznanych). Przepraszam za (też być może) zbyt dużą ilość przypisów dolnych, ale w dzisiejszych czasach co młodsi czytelnicy niekoniecznie orientują się w temacie :)) Zalecenia :)) - przy lekturze poematu trzeba uruchomić wyobraźnię i wspomnienia, należy się dużo uśmiechać, czasami też wzruszyć, - pod żadnym pozorem nie należy ziewać, ani tym bardziej zasypiać, - do wieczornego pacierza dołączyć zdrowaśkę, w intencji wydania go drukiem.
|
Pieśń II |
1. |
Miło przypomnieć dawne młode lata! Gdy młódź żakowska okazję miewała Pałę z polskiego dostać na… warsztatach, Bo na pytanie: „Coś robił?” padała Odpowiedź „Rżnołech laubzegom szperplata” Lub - na spawalni gdy akcja się działa - Za „Szwajsowołech metolu dwa konski”, Trzy bomby w kwadrans za niewczesny śląski.
|
2. |
Julian to pewien tak dbał o warsztaty I strzegł polskiego w szkole nazewnictwa; Najpierw wszelako w kuźni był u taty Mistrzem kowalstwa tudzież podkownictwa, Zanim nie trafił (poniekąd na raty) Na polibudę, a z niej do szkolnictwa; Doktorem w końcu został na swą chlubę, Ale wyjechał z innymi na Kubę.
|
3. |
Matematyki uczył słynny „Dziadek”, Szkolnego grona senior i weteran, Gdzie z Kresów rzucił go losu przypadek; Ciągle żywotny i wiekiem nie steran, Wojen uczestnik i dawnych walk świadek, Z racji ułanów rangi oficera. Wzór dawnych zasad, poważny, surowy, Choć sprawiedliwy, ale wybuchowy.
|
4. |
Rzecz była w tym, by rozum ucznia giętki Nadążał za tym, co chce myśl Dziadkowa I żeby był jak piorun jasny prędki, A prosty niczym kreska ułamkowa. Żadne głupoty, żadne pogawędki, Uczeń ma pisać, co podpowie głowa! „A nieuk, tuman, co wstyd niesie klasie, Niech w pegeerze lepiej gęsi pasie!”
|
5. |
Cisza być miała, niczym w mimów świecie, Gdy Dziadek wykład w skupieniu prowadził, Wtem gałgan pewien, miast pisać w kajecie, Grafit z ołówka do gniazdka był wsadził; Chwilę po zwarciu krzesło miał na grzbiecie, W łeb wziął solidnie i w skok drzwi przesadził. Tróje u Dziadka były to wawrzyny, A każda lekcja to bitwa o szyny.
|
6. |
Chcąc mieć u Dziadka fory przy tablicy, Janek z kumplami z klasy w koalicji Nosił mu węgiel do domu z piwnicy. Po pracy Dziadek w akcie amicycji Rzekł: „Aby lepsi z was matematycy Byli - udzielę wam korepetycji”. Tak w ogniu pytań, choć sam w to nie wierzył, Najgorszą lekcję z matmy Janek przeżył.
|
7. |
Był też profesor (wziął od Lidy miano), Co dla swych uczniów wymyślił siurpryzę: Oto na lekcje przynosił co rano Sporych rozmiarów specjalną walizę, W której z kulkami pręty powbijano, I przeprowadzał rzutów analizę: Świecąc latarką rzecz objaśniał przy tem, Że każdy pojął temat expedite.
|
8. |
Nie były lekcje z nim zbyt idylliczne! Pomną to zwłaszcza z dawnych lat żakowie; Którym rysunek i pismo techniczne Nocą się śniły i siedziały w głowie! Lecz ekstra prace i poprawki liczne Dały plon później - co z nich każdy powie, Gdy żaden problem nie był zbyt zawiły - Tak dawne trudy pięknie się płaciły.
|
9. |
Prócz zawodowych miewał także liczne Pasje, koniki i zamiłowania, Wśród których słynne były turystyczne, Stąd w czasie wolnym rad po szlakach ganiał. Prowadził kółko też fotograficzne I młodych ludzi ku tej pasji skłaniał; Choć zasłużony i wysokich lotów, Przyszedł czas kiedy rzucił nas dla NOT-u.
|
10. |
Pora by teraz przywitać ukłonem Atlanta pierwszych sił pedagogicznych, Przez starszych żaków zwanego Gawronem, Z czasów gdy uczył trakcji elektrycznych. Lecz w aparatów skłonił był się stronę Gdy profil zmienił się w energetyczny. Słynął z powagi i kamiennej twarzy, Ramzesa mianem młodszy lud go darzył.
|
11. |
Lekcje u niego był to stały schemat, A prowadzone nieco flegmatycznie, Nie mówił wiele i tylko na temat, Wykładał sennie, chociaż metodycznie. Być więc czy nie być - oto był dylemat, Który żakami wstrząsał ustawicznie; Stąd też niektórzy, gdy dzwonek zadzwonił, Czmychali z klasy jakby ich kto gonił.
|
12. |
Był pośród grona i rekordów łowca, Ed - chociaż młody, mianem zwan legendy, Pilot, konstruktor, wirtuoz szybowca, Moc dam o jego się starała względy. Po argentyńskich fruwając manowcach I konkurentów hamując zapędy, Tak znakomicie i daleko latał, Że przywiózł stamtąd tytuł mistrza świata.
|
13. |
Wykłady Eda tym się odznaczały, Że je prowadził w tempie i z ekspresją; Być zapisane w kajetach musiały, Gdy ktoś ich nie miał - pisał je z progresją I pięćset razy – aż ręce drętwiały! Niejeden sobie z tą nie radził presją, Więc w akcie zemsty czterech się zmówiło I mu Triumpha bokiem ustawiło.
|
14. |
Edowi nawet nie drgnęła powieka; I choć wyjechać stamtąd się nie dało, Chociaż na pomoc do wieczora czekał, Robił wciąż swoje, jakby się nie stało Nic. Ani wspomniał, ani też dociekał - I to złoczyńców najbardziej skręcało. Ale, że kochał latać - proprio motu Ed Energetyk porzucił dla LOT-u.
|
15. |
Mentorem Eda był Józio vel Szczota, Zwan tak od wąsów przystrzyżenia mody, Uczniom na co dzień tęgo pędził kota, Bo twardej ręki stosował metody. Wciąż na najwyższych pracował obrotach I z huraganem szedł niemal w zawody; A na wykłady w szkolne korytarze Na pełnym gazie wjeżdżał na Ogarze.
|
16. |
Pamięć miał lepszą niż dziś komputery, I był wybitny w konstruktorskim świecie; Do uczniów mawiał: „Jeśli mam być szczery, Wy tak naprawdę to nic nie umiecie; Pan Bóg na piątkę, ja umiem na cztery, Wy mieć najwyżej trójeczkę możecie; Do tego macie jednak długą drogę, Bo dziś wam zero dać najwyżej mogę!”
|
17. |
Był też wśród grona artysta prawdziwy, Co z samym Zinem mógłby iść w zawody, Wirtuoz kreski i mistrz perspektywy, Pracuś, a przy tym talent pierwszej wody; Niby ponurak, pozornie mrukliwy, Czucia humoru nieraz dał dowody. Równie wspaniały, co niedoceniany, Maksiem przez żaków czule był nazwany.
|
18. |
Co to pilastry uczył i maswerki, A każdy szczegół architektoniczny Rysował nie chcąc cyrkla ni ekierki; Gdy zaś z rysunków ostał się techniczny - Przekrój, wyrwanie, śruby i muterki, I widok w rzucie aksonometrycznym. Choć by to umieć - niezłe były męki, Szczęśliwy kto spod Maksia wyszedł ręki!
|
19. |
Tableau klasowych wiele namalował - Istnych dzieł sztuki – z dwa tuziny chyba! Historię szkoły pięknie wysztychował, Niczym prawdziwy średniowieczny skryba; Tomów poezji kilka zilustrował, Czuł się, gdy tworzył, niczym w wodzie ryba; Lecz z wielu zasług - wyznam bez obsłonki - Pierwszą jest przedni konterfekt Patronki.
|
20. |
Gdy słuch wytężysz, to od szkolnych murów Głosy przypłyną w kwintach i oktawach; I poznasz popis wspaniałego chóru, Gdzie pod batutą pana Mieczysława Basy sopranom śpiewały do wtóru. Brzmi aula szkolna jak kościelna nawa Choć dźwięczą szyby, to słychać w ich głosie Jak Kasia wołki wygania po rosie.
|
21. |
Nadszedł czas szansy danej dla młodzieży (Gdy się Nikita z Johnem ciut pogodził) Jak się w angielskim wysławiać należy, Co Energetyk przeżył dzięki Lodzi; Szkoda, że krótko wniosła powiew świeży, I znaną frazą mogła czas osłodzić; Ucząc piosenek dodawała wiary, Że niedaleko jest do Tipperary.
|
|
|
|
|
9 Rżnołech laubzegom szperplata (śl.) – przerzynałem włośnicą sklejkę.
10 Szwajsowołech metolu dwa konski (śl.) – spawałem dwa kawałki metalu.
11 amicycja (z łac.) – przyjaźń, sympatia.
12 siurpryza (z fr.) – niespodzianka.
13 expedite (łac.) – doskonale, bardzo dobrze.
14 atlant (z gr.) – postać muskularnego mężczyzny podtrzymującego głową, barkami lub rękami element architektoniczny (np. belkowanie, strop, balkon itp.); tu w przenośnym znaczeniu filara.
15 Triumph (Herald 1200) – samochód osobowy, który Edward Makula otrzymał w nagrodę za zdobycie tytułu szybowcowego mistrza świata w Argentynie, w roku 1963.
16 proprio motu (łac.) – z własnej inicjatywy, z własnej chęci.
|
|
17 Ogar (właśc. Jawa Ogar 350) – daw. czechosłowacki typ motocykla.
18 Wiktor Zin (1925-2007) – profesor, popularyzator wiedzy o historii sztuki polskiej, autor znanego programu telewizyjnego „Piórkiem i węglem”.
19 pilaster (z wł.) – element architektoniczny w formie płaskiego filara, nieznacznie występującego przed lico ściany. Pełni on zarówno funkcję konstrukcyjną, jak też dekoracyjną.
20 maswerk (z niem.) – dekoracyjny, geometryczny wzór architektoniczny odkuty z kamienia lub zrobiony z cegieł, używany do wypełnienia górnej części gotyckiego okna, przeźrocza, rozety itp.
21 niedaleko jest do Tipperary – parafraza angielskiego powiedzenia „it’s a long way to Tipperary” (daleka jest droga do T.), oznaczającego długą drogę do kresu trudów i wyrzeczeń.
|
Autor: Krzysztof Woźniak |