• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Wsparcie strony absolwentów E-E Bytom

new 1new
Od wielu lat z dumą podkreślamy i szczycimy się
faktem, że w Internecie funkcjonuje strona
absolwentów Energetyka-Elektronika w Bytomiu.
Jeśli lubisz tę stronę i uważasz, że powinna dalej
istnieć 
w Internecie, to prosimy rozważ jej
wsparcie. Aby 
to zrobić proszę kliknij TUTAJ.
Instrukcja krok po kroku jak wpłacić jest TUTAJ.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Urodziłem się w 1980 roku w Bytomiu, w latach 1995–2000 uczęszczałem do ZSEE (abs. 5b1 2000 - przyp. red.), miejsca, w którym narodziły się moje pasje, pomysły na dzień późniejszy. I tak poprzez fascynację pisaniem wierszy, podróżowaniem, dotarłem znowu pod szkolną tablicę i dziś pracuję jako nauczyciel geografii i przyrody w Społecznej Szkole Podstawowej w Chorzowie.
Czas nauki w technikum elektronicznym wspominam bardzo ciepło, pomimo tego, że z roku na rok coraz bardziej uświadamiałem sobie, że moja przyszła kariera zawodowa nie zmierzała w kierunku techniki.

Nie znaczy to jednak, że kiedykolwiek żałowałem dokonanego wyboru. Gdyby nie technikum, nie poznałbym wielu wspaniałych osób: nauczycieli i przyjaciół. W tym czasie rodziły się również moje pasje.
Po pierwsze, poezja. Pisałem ukradkiem, często na lekcjach, aby odreagować zawiły świat elektroniki. Moje wiersze lądowały jeszcze na dnie szuflady. Pewnego dnia poznałem Sebastiana „Kratę”, kolegę z młodszej rocznikowo klasy, któremu odważyłem się pokazać swoje teksty. On zaniósł je do bibliotekarki, pani Krystyny Igły, prowadzącej Klub Humanistów w naszym technikum. I tak to się zaczęło. Pani Igła wysłała mnie do red. Macieja Szczawińskiego na warsztaty prowadzone w Bibliotece Śląskiej w Katowicach. Szybko zacząłem brać udział w konkursach literackich, a po pierwszych niewinnych wyróżnieniach wpadłem na pomysł szerszego działania na bytomskiej scenie kulturalnej. Wraz z „Kratą” i pierwszym bardem Bytomia – Wiesławem Ciecieręgą, założyłem w 2002 roku Grupę Poetycką „Obok Sceny”. Cotygodniowe warsztaty, na które zaczęło uczęszczać kilkanaście osób, happeningi, występy na scenach śląskich placówek kulturalnych, czy wiersze przechodnia, to tylko niektóre wydarzenia, którymi żyłem. Do dnia dzisiejszego zdobyłem kilkanaście nagród poetyckich, poznałem kilka ważnych ośrodków poetyckich, uczestniczyłem w warsztatach Krzysztofa Siwczyka w Gliwicach, moje wiersze publikowano w Radiu Katowice i Radiu Piekary. W 2008 roku ukazała się pierwsza antologia wierszy grupy, na której kartach widnieje moja poezja. I choć dziś piszę już tylko okazjonalnie i nie uczestniczę czynnie w spotkaniach „Obok Sceny” cieszę się, że udało mi się zapoczątkować coś, co na zawsze pozostanie po części moje.

Po drugie, fascynacja geografią i chęć poznawania świata. Koledzy popołudniami montowali układy elektroniczne, a ja siedziałem nad mapami lub czytałem książki podróżnicze.

Wybór studiów nie był więc żadnym zaskoczeniem, choć zaskoczeni byli koledzy z roku. Elektronik na geografii? -pytali.
W końcu zacząłem podróżować, ale tak, aby nie korzystać z usług biur podróży. Samodzielne ułożenie trasy, schodzenie z utartych szlaków w egzotycznych krajach to coś, co najbardziej mnie uszczęśliwiało i wciąż uszczęśliwia.

Taki sposób spędzania wakacji to możliwość bliskiego kontaktu z miejscową ludnością, poznania jej zwyczajów, wyznawanych wartości, codziennych problemów. Nieraz zdarzało mi się być gościem u zupełnie przypadkowo poznanych ludzi.
Odwiedziłem już 44 państwa na świecie, a docelowo pragnę, aby było ich przynajmniej 100. Do najciekawszych wypraw zaliczam wizytę w Sudanie i Etiopii, gdzie doświadczyłem bliskich kontaktów z mniejszościami etnicznymi, a także pobyt w Syrii, tuż przed wojną, która tak bardzo zniszczyła ten piękny kraj. Wyjazd do Indii i Nepalu to przede wszystkim czas oświadczyn mojej Agnieszce pod majestatyczną sylwetką Tadź Mahalu, czego jednym z następstw była podróż poślubna do Uzbekistanu, aby móc spacerować po dnie wysychającego Jeziora Aralskiego oraz zasmakować życia w jurtach na stepach Kirgistanu.

Ciekawym wyborem była także wyprawa do Malezji i Indonezji, gdzie udało mi się spędzić noc w tropikalnej dżungli.
Czy wracam jeszcze pamięcią do czasów technikum? Tak, często, przecież to właśnie tam wszystko się zaczęło…

Tekst i zdjęcia: Łukasz Waga

 

Komentarze obsługiwane przez CComment