foto1
Spotkanie w Niemczech
foto1
Spotkanie w Niemczech
foto1
Wycieczka do Chin
foto1
Dubaj - Diabelski młyn
foto1
DeepSpot - Dubaj
Jako zarejestrowany na naszej stronie absolwentów, możesz tutaj założyć sobie bloga, rodzaj strony internetowej zawierającej odrębne, zazwyczaj uporządkowane chronologicznie wpisy. Zawierające osobiste przemyślenia, uwagi, spostrzeżenia, komentarze, rysunki, nagrania (audio i wideo) - przedstawiające w ten sposób światopogląd autora. Blogi mają też wiele innych zastosowań: mogą być używane jako wortale poświęcone określonej tematyce. Read More...

Zamawianie biuletynu

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

 

 

Wielki Post w tradycji chrześcijańskiej ma piętnastowiekową tradycję i niepoślednie znaczenie. Jest to jednak zdecydowanie bardziej zasługą czasów dawniejszych niż tych nam bliższych. Obecnie bowiem – tak na dobrą sprawę – okres ten, wbrew nazwie, nie jest ani jednym, ani drugim.

 

Nie tylko nie jest bynajmniej wielki, ale nawet pretendować do miana postu nie bardzo może, skoro (za wyjątkiem dwóch dni, o czym nieco później) niczym się od pozostałego czasu nie różni.

Gdyby ożył jeden z naszych krewnych wstępnych – choćby nawet sprzed zaledwie stu lat – pewnie zdrowo by się uśmiał, porównując obecne wielkopostne rygory z tymi, które obowiązywały za jego czasów.

Przez szereg stuleci, poczynając od papieża Grzegorza Wielkiego (początek VII wieku), przygotowanie do obchodów Wielkanocy rozpoczynało się już z końcem karnawału i trwało aż dziewięć (sic!) tygodni. Obejmowało trzy zasadnicze okresy: Przedpoście, Wielki Post właściwy i okres Męki Pańskiej.

 

Przedpoście stanowiło preludium do okresu pokuty. Niedziele przedpościa nazywały się Siedemdziesiątnica, Sześćdziesiątnica i Pięćdziesiątnica, albowiem wypadały w siódmym, szóstym i piątym dziesiątku dni przed Wielkanocą. W tym czasie zachowywano łagodniejszy post, odzwyczajając się stopniowo od pewnych potraw. W kościołach wolno było, co prawda, grać na organach, ale już inne instrumenty były zakazane.

W dawnej Polsce powstały inne nazwy tych niedziel: Starozapustna, Mięsopustna i Zapustna. Nazwy te wzięły się z dwóch staropolskich wyrazów, których etymologię tak wyjaśnia Encyklopedia Glogera:

 

- mięsopust lub w l. mn. mięsopusty - tak nazywano zwykle dawniej „ostatki“ czyli trzy ostatnie dni zapustne przed Wielkim Postem, poświęcone biesiadom, tańcom, wesołości i pijatyce. Wyraz sam powstał z dwóch: mięsa opust czyli pożegnanie, opuszczenie na cały czas Wielkiego Postu.

 

- zapusty – polska nazwa karnawału. Zapusty tem się różnią od mięsopustów czyli mięsopustu, że ta ostatnia nazwa, pochodząca od wyrazów mięsa-opust czyli pożegnanie, stosuje się tylko do ostatnich kilku dni zapustnych czyli ostatków zapustu – zapusty zaś oznaczają cały czas od Nowego Roku i Trzech Króli do Wielkiego Postu.

Tak wyglądał bal karnawałowy w XIX wieku....

... a tak obecnie mięsopust, czyli ostatki, w Świbiu koło Gliwic.

Po tych wszystkich szaleństwach następował czterdziestodniowy Wielki Post właściwy, a zaczynał się (podobnie jak ma to miejsce obecnie) od posypania głów popiołem w Środę Popielcową.

 

W trakcie owych czterdziestu dni, niezwykle surowo (zwłaszcza na wsiach) przestrzegano abstynencji od pokarmów mięsnych. Dochodziło do tego, że po upływie niedzieli – jedynego dnia, w którym dozwolone było ich spożywanie -  wyparzano garnki, nie tylko te, w których gotowano mięso, ale nawet i mleko. Co bardziej ortodoksyjni wierni wzdragali się przed konsumpcją jajek, bowiem twierdzono, że jest to też forma mięsa, skoro wykluwa się z niego kurczak.

W czasie postu chleb smarowało się powidłami lub maczano go w oliwie. Podawano śledzie bez śmietany, kawa również była bez śmietany i bez cukru, za to z palonych żołędzi. Inną z tradycyjnych potraw był kisiel owsiany. Piło się herbatę lipową, zamiast deserów podawano mało słodkie ciastka zwane "wiekuistymi", gdyż można je było jeść w pół roku po upieczeniu.

 

Mężczyźni, jako że właśnie oni w większości byli palaczami, musieli zrezygnować z papierosów oraz alkoholu. Rezygnowano także z innych przyjemności m.in. seksualnych. Praktykowano rozdawanie ubogim resztek ostatnich przedpostnych biesiad, dzieciom chowano najlepsze zabawki-zostawiając tylko te najbardziej zniszczone, a zamiast baśni czytano im żywoty świętych. Kobiety chowały do szaf stroje wyjściowe i na sześć tygodni zdobiły się czarnymi agatami albo drobiazgami z hebanu i onyksu w srebrze. Nie grało się skocznej i wesołej muzyki (polek i mazurków), dopuszczano jedynie granie muzyki smętnej i poważnej (np. dumki i nokturny).

 

O zabawach (nawet nie hucznych) nie było mowy, nie udzielano również w tym czasie ślubów. Wiąże się z tym pewne zabawne powiedzenie. Ponieważ przed ślubem trzeba było „dać na zapowiedzi”, zatem ostatni dzwonek na dopełnienie tego obowiązku wybrzmiewał w okolicy Matki Boskiej Gromnicznej (2 lutego). Po tym święcie, będące na wydaniu dziewczyny prześmiewczo wołały do kawalerów: „Po Matce Boskiej Gromnicznej pocałuj mnie w d…, mój śliczny!”.

 

Osobliwością wielkopostną jest fakt, iż jedynie w omawianym okresie każda z niedziel ma swoją unikatową, często nieznanego pochodzenia, nazwę. Prócz trzech wyżej wspomnianych niedziel przedpościa są to:

- Wstępna (Czterdziestnica),

- Sucha,

- Głucha,

- Środopostna,

- Czarna (Męki Pańskiej),

- Palmowa.

 

Dziś szerzej znana pozostaje jedynie ta ostatnia, bo dziś – jak jasno z powyższych rozważań wynika – jest całkiem inaczej jak dawniej bywało. A więc jednak mały pościk -  z Wielkiego Postu bowiem pozostała nam tylko nazwa, a te dwa dni, które go nam naprawdę przypominają, to Środa Popielcowa i Wielki Piątek.

 

Krzysztof Woźniak

Zapraszam do lektury innych artykułów na blogu!

 

 

 

 

Komentarze obsługiwane przez CComment