• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Zamawianie biuletynu

Bieżące wiadomości

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

 

Wyprawa jachtem "Bona Terra", w której brał udział były wicedyrektor naszej szkoły, Andrzej Liziniewicz, dotarła przez  Falklandy - opłynąwszy półwysep Horn - do Buenos Aires i tym samym zakończyła się morska jej część. Jacht został wyslipowany i pozostawiony w Buenos do jesieni.
Andrzej wrócił cały i zdrowy do swego domu w Piekarach Śląskich. Obiecał podzielić się z nami wrażeniami z tej niesamowitej wyprawy.
W "Galerii zdjęć" możesz zobaczyć kolejne zestawy zdjęć z wyprawy jachtem "Bona Terra" do Ameryki Południowej. Klikając na nazwy, możesz bezpośrednio wejść na poniższe zestawy zdjęć:

  3. Podglądamy pingwiny

  4. Port Wiliams

  5. Cabo Verde

 
Uzupełnienie:
Dwa lata później Janusz Słowiński (nasz absolwent - 5a 1973) wybrał się samotnie w rejs, który skończył się tragicznie dla jachtu, natomiast Janusz został uratowany.

13 marca, około godz. 7.00 czasu miejscowego, s/y "Bona Terra" wszedł na skały 12 km na południe od Hornu. Przebywający na pokładzie kpt. Janusz Słowiński został uratowany przez jednostkę Marynarki Chile.  

Z Urzędu Komunikacji Marynarki Wojennej:

Niespotykanej wysokości fale - ponad 16 metrów - i silne wiatry, przekraczające 100 węzłów (180 km/godz.) tworzą najbardziej niegościnną aurę naszej planety. Z takimi warunkami musiał sobie poradzić statek "Antarctic Bay", by uratować polskiego obywatela, Janusza Romana Słowińskiego, 55-latka, który sterował jachtem "Bona Terra". O godz. 00:55 w czwartek był już (Słowiński) w Puerto Williams. Biuro portowe informuje, że utrzymywało ciągłą łączność telefoniczną i e-mailową z rodziną żeglarza, informując ją na bieżąco o przebiegu akcji. 13 marca, w środę, o godz. 7.00 otrzymano informację o kłopotach żeglarza znajdującego się 17 km na południe od Cape Horn. Jednoosobowa załoga została zmuszona do aktywacji urządzenia alarmowego z powodu złych warunków atmosferycznych, które spowodowały złamanie grotmasztu jachtu. Sygnał alarmowy uruchomił Centrum Kontroli Chile - MRCC Chile. Stwierdzono, że w strefie aktywacji urządzenia  znajdują się dwa statki, które niezwłocznie popłynęły na miejsce wypadku.

Równocześnie ze statkami wystartował samolot P-111, który miał za zadanie zlokalizować jacht. W tym samym czasie z portu wypływa statek PSG "Isaza", by poprzeć działania ratunkowe. Około godz. 13.20 nawiązano kontakt wizualny z załogą  jachtu. Kiedy stwierdzono, że załoga żyje, ze statku "Aurora Bay" przystąpiono do niezwykle niebezpiecznego manewru ratunkowego. Akcja trwała około godziny, ze względu na bardzo złe warunki atmosferyczne. Samotny żeglarz na pokładzie statku został przebadany przez pielęgniarkę, która nie stwierdziła większych zmian w stanie jego zdrowia. Jacht prawdopodobnie został stracony. Nie mamy o nim żadnych wiadomości. 

W galerii Zdjęć możesz zobaczyć jak prezentował się jacht "Bona Terra":

  6. Jacht "Bona Terra"
 Kcz

Komentarze obsługiwane przez CComment