• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Zamawianie biuletynu

Bieżące wiadomości

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

6 czerwca 2015 roku. Sobota. Teoretycznie wiosenna, choć tak naprawdę letnia, i to pełną gębą, pogoda. Piękne lazurowe niebo, słońce i trzydziestostopniowy upał. Dochodzi szesnasta. Na bytomskim Placu Klasztornym, przed budynkiem Technikum nr 4, czyli poczciwego Elektronika, z wolna gromadzą się panie w wieku po balzakowskim i rówieśni im panowie. 

 

Panie są eleganckie, w kolorowych, wiosennych kreacjach, panowie z reguły na sportowo. Większość dżentelmenów z posrebrzonymi włosami lub „wysokim czołem”; niektórzy z subtelnie zaznaczonym owalem na wysokości paska spodni.

Towarzystwo wita się z sobą serdecznie, po czym niemal w jednej chwili, jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej, z poważnej, niemal nobliwej grupy, przeistacza się w hałaśliwą, rozdokazywaną czeredę nastoletnich uczniaków. To absolwenci klas piątych Technikum Elektronicznego, rocznik 1975, którzy właśnie dziś świętują swoje 40-lecie matury. Niektórzy (jak Romek Dymek z Vb) przybyli na nie aż z antypodów (Australia); inni (jak Stan Janikowski z Vc) przyjechali „tylko” z Monachium, ale był to ich pierwszy kontakt ze szkolną bracią po 40 latach.

Pośród „młodzieży” stoi (teoretycznie) poważna pani z (teoretycznie) jeszcze poważniejszym panem, która usiłuje zaprowadzić jaki taki porządek. To pani profesor Teresa Pawela z mężem, wychowawczyni klasy Vc (jako jedyna żyjąca z grona czterech, została 10 lat temu wybrana przez aklamację wychowawcą rocznika), „matkująca” całej tej wesołej gromadzie. Bystre oko obserwatora bez trudu dostrzeże, że z tym zaprowadzaniem porządku to oczywisty pic: pani Profesor czuje się w tym gronie jak ryba w wodzie i wodzi na poły roześmianymi, na poły rozrzewnionymi oczyma po swoich wychowankach. Ze wzruszeniem odbiera ofiarowywane jej kwiaty.

W pewnej chwili szkolne drzwi otwierają się na oścież i prawie jednocześnie rozlega się iście zbójecki gwizd na palcach. To Ala Czerwińska z Vc, niczym kowboj w spódnicy (pardon, w legginsach), daje znak do frontalnego ataku. Hol zostaje opanowany w mgnieniu oka. Zewsząd, z prędkością karabinu maszynowego, rozlegają się wykrzykniki:

- To jest nasza pierwsza klasa!

- Tu była higienistka, pamiętacie?

- A ja o tę framugę rozwaliłem sobie łeb!

- Tego dekla na suficie wcale nie było!

Chociaż najeźdźców jest zaledwie trzydziestka, larmo jest takie, jak przed czterdziestu laty podczas przerwy. Forpoczta pomału włazi na schody. I znów:

- Na tym gelendrze zjeżdżałem przez pięć lat!

- Patrzcie, te same lustra!

- Nie, no aula jest całkiem inna! Fajna, ale… to już nie to! Nie ten klimat…

Po dłuższej chwili rozkrzyczane bractwo przenosi się na drugie piętro. Traf sprawił, że wszystkie cztery klasy piąte 40 lat temu miały tu właśnie swoje siedziby. Na wprost schodów klasy Va i Vd, całkiem na lewo Vc, a w rogu opodal – Vb. Grażyna Romańska, absolwentka tej klasy i późniejsza długoletnia nauczycielka Elektronika, uroczyście otwiera wszystkie drzwi. Naturalną koleją rzeczy, każdy zmierza do „swoich” czterech ścian.

- W tej ławce siedziałem! – A ja w tamtej!

- Ten próg jest historyczny. Tu się wypieprzyła Eryka i Ponton!

- A wiecie, co się działo na tej lamperii? Kiedy graliśmy w salonowca, Tomuś na niej chłodził zadek!

- Kurczę, wszystkie tablice są białe! Eeee….

- A przez to okno Krzysiek lewą ręką rzucał kredą w przechodniów!

Trzaskają spusty wyzwalaczy i błyskają flesze lamp. Trzeba przecież koniecznie zrobić pamiątkowe zdjęcia. Wzrok błądzi po ścianach – niby tych samych, ale jednak już obcych. Kto wie, czy tu kiedyś jeszcze wrócę? Łza się kręci w oku, a przez głowę przelatują jak w kalejdoskopie wspomnienia…

Tyle lat przebiegłam w parę minut,

To był świat naprawdę w starym stylu…

Tak śpiewała w tamtych czasach Urszula Sipińska, ale nikt z obecnych, rzecz jasna, nie miał pojęcia, że po czterech dekadach będzie to swoiste déjà vu jubileuszowej wizyty.

Na pierwszym planie 5c
Nostalgiczne refleksje przerywa donośny gwizd. Ala daje znać, że „pora nam zebrać dudy w miech i wynieść się za drzwi”. Dochodzi siedemnasta, o której to godzinie harmonogram przewiduje rozpoczęcie imprezy w pubie „Traktor”. Jeszcze tylko pamiątkowe wspólne zdjęcie przed fasadą szkoły – i w drogę.
 
 Zalana słońcem i wpółsenna ulica Woźniaka. Na podwórko, „robiące” za parking, zajeżdżają samochody, z których wysiadają uczestnicy spotkania. Obsiadają zarezerwowane stoły pod parasolami na dziedzińcu pubu. Opodal, stoi szwedzki stół, a na grillu smażą się mile łechcące nozdrza przysmaki. Zaczyna się biesiada.
 
 
 Przy tak okrągłej rocznicy nie sposób nie pamiętać o Tych, co odeszli z naszego grona. Płyną zatem wspomnienia o nauczycielach, koleżankach i kolegach; o trzech wychowawczyniach (Marii Brzeżańskiej, Bogumile Kopeć i Genowefie Oszczygieł). Skrupulatny Krzysiek Woźniak przypomina zebranym, że - osobliwym zrządzeniem losu - dziś właśnie przypadają 80 urodziny tej pierwszej, popularnej „Eryki”, wychowawczyni klasy Va. W jutrzejszą niedzielę (7 czerwca) mija natomiast 40 rocznica pomaturalnego komersu i pożegnalnego balu absolwentów rocznika 1975. Puentą owej nostalgicznej konstatacji jest wiersz, który Krzysiek dedykuje wszystkim zebranym:
 

 Święta miłości ukochanej szkoły!
Tyś dla nas wszystkich drogocennym darem!
Czują cię z rzadka dziś młode sokoły,
Lecz przede wszystkim Twoje orły stare!
Dla ciebie miłe są wszelkie mozoły
I słodkie laury pod Twoim sztandarem;
Choć lat 40 minie od matury,
Bliskie na zawsze sercu Twoje mury!

 Jak zwykle przy podobnych okazjach, wspominane są też momenty charakterystyczne, anegdoty, zabawne przeżycia. Zebrało się tego podczas pięciolecia niemało, toteż zewsząd sypią się żarciki, dykteryjki i facecje. Obrywa się większości sławetnego grona pedagogicznego, a każdy czuje się zobowiązany, aby dołożyć swoje trzy grosze.
 

Orły z Va w pełnej krasie…

…awangarda Vb…
…i rodzynki z Vd…
…a ciało pedagogiczne ma, oczywiście, na wszystko baczenie…

Ubywa bursztynowego (i nie tylko) płynu w szklankach, przybywa zaś „ducha w narodzie”. Krzysiek przywiózł gitarę, toteż wkrótce rozlegają się śpiewy. Na pierwszy ogień idzie słynny „Hymn Elektronika”. W śpiewaniu (jak zawsze) przoduje Cyla Stępień, ale dzielnie jej towarzyszą też inni. Płyną w eter najróżniejsze piosenki: biesiadne, śląskie, rajdowe…

Pomimo to, iż wszystkim obecnym wydaje się, że jest odwrotnie, czas jednak niepostrzeżenie biegnie do przodu, czego widomym znakiem jest zmierzch, z wolna zapadający nad miastem. Obsługa montuje na dziedzińcu sporych rozmiarów telewizor, wkrótce zacznie się transmisja z finału Ligi Mistrzów. Mimo, że pośród zgromadzonych nie brak zapalonych kibiców piłkarskich, jednym okiem tylko zezują na ekran. Nic dziwnego – Liga jest co rok, a takie spotkanie – raz na 10 lat, chociaż… nigdy nic nie wiadomo. Pomiędzy stolikami rodzą się bowiem spontaniczne pomysły, aby odtąd corocznie świętować rocznicę matury. Choć odzew jest jednoznacznie pozytywny, chciałoby się powiedzieć „pażywiom, uwidim”. Oby tak się stało.

Na dworze jest już dawno ciemno, ale towarzystwo nie zwalnia tempa. Wciąż śpiewają, żartują, opowiadają. Zapadła ciepła, urokliwa noc czerwcowa; jakby dla podkreślenia tego faktu rozlegają się znane tony i słowa:

Kiedy noc się w powietrzu zaczyna
Wtedy noc jest jak młoda dziewczyna...

Od jakiegoś czasu obecni usiłują się rozstać, lecz bez większego powodzenia. Mija kwadrans za kwadransem, a oni wciąż stoją… i się żegnają. Chyba to jest najlepszą miarą „udaności” imprezy. Dawno minęła już północ, gdzieś tam pewnie piały pierwsze kury, a im wciąż „…tak się trudno rozstać”. Miejmy nadzieję, że to jest dobry prognostyk przed następnym spotkaniem. Trzymajmy kciuki!

 Obecni (od lewej, nazwiska z czasów szkolnych) :

1. Wiesław Białoskórski Vc, Barbara Offman Vc, Stanisław Janikowski Vc, Danuta Binkowska Vc, Marek Domagała Vc;

2. Zbigniew Rogóż Vc, Jolanta Hilewicz Vb, Jan Stasek Va, Aleksandra Kudrycka Vc, Jerzy Domański Vc;

3. Janusz Szweda Va, Hanna Wojtalik Vc, Krzysztof Woźniak Va, Ewa Milert Vb, Augustyn Warczok Va,

4. Eugeniusz Willim Va, Zbigniew Gawron Va, prof. Teresa Pawela, Bogdan Wanik Va, Jacek Tatarynowicz Va;

5. Tadeusz Gołąbek Vc, Danuta Moskal Vc, Roman Dymek Vb, Bożena Danecka Vc, Piotr Wach Vd;

6. Grażyna Romańska Vb, Wiktor Ptak Vd, Regina Łukaszczyk Vb, Sławomir Szwab Vc, Cecylia Stępień Vc;

7. Zbigniew Gębala Vc, Alicja Czerwińska Vc, Tomasz Wnuk Va

Jubileuszowy zjazd rocznika ’75 mógł się odbyć dzięki działaniu kilkuosobowej grupy „ludzi dobrej woli”, ale szczególne wyrazy wdzięczności i ukłony należą się Grażynie Romańskiej i Cecylii Stępień-Guzek, których osobiste zaangażowanie i wkład pracy jest nie do przecenienia. Dziękujemy!

Więcej zdjęć możesz zobaczyć w naszej Foto Galerii TUTAJ

Po otwarciu się folderu ze zdjęciami kliknij na pierwszą miniaturę a rozpocznie się pokaz zdjęć.

 Krótki filmik, autorstwa Zbyszka Gębali możesz zobaczyć poniżej:

 


Jeżeli masz wolne łącze mogą powstawać przerwy w oglądaniu. Film jest w jakości HD. Możesz zatrzymać odtwarzanie (pauza) i pozwolić na ściągnięcie większej części filmu (szary pasek wyprzedzający ten jaśniejszy - niech sięga przynajmniej połowy czasu odtwarzania).

Tekst: Krzysztof Woźniak 5a 1975

Autorzy zdjęć: Hania Wojtalik,
Zbyszek Gębala,
Gienek Willim,
Stan Janikowski,
August Warczok.

Komentarze obsługiwane przez CComment