• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Zamawianie biuletynu

Bieżące wiadomości

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

dobrowolski jozef


Nazywaliśmy Go „Ignac" (o ile dobrze pamiętam). Uczył nas języka rosyjskiego, ale niestety bardzo krótko, raptem parę lekcji, gdyż potem był chory a następnie zmarł. Charakteryzował się dość niecodziennym, groźnym wyglądem - miał twarz i ręce pokryte bliznami.
Dał nam od razu na początku „do wiwatu",

dobrowolski jozef 1bo zadał nauczenie się na pamięć dość dużego fragmentu poematu Puszkina - „Rusłan i Ludmiła", oczywiście po rosyjsku.
Zapowiedział, że kto się nie nauczy, niech nie liczy na zaliczenie przedmiotu i przejście do następnej klasy. Trzeba tu dodać, że w tych czasach rosyjski był traktowany bardzo poważnie, w odróżnieniu od np. angielskiego, który był przedmiotem nadobowiązkowym!
Na klasę padł wtedy blady strach! Co było zrobić! Przysiadłem „fałdów", wykułem tekst „na blachę" i zgłosiłem się na następnej lekcji do odpowiedzi-recytacji aby mieć to z głowy. Część klasy miała jednak problem!. A że prof. Dobrowolski znał nas jeszcze słabo — były to pierwsze jego lekcje w tej klasie liczącej ok. 40 uczniów — dochodziło do tego, że niektórzy aby zaliczyć „ruski" wysyłali pod tablicę innego kolegę, który miał już opanowany tekst. Pamiętam nawet jak zamieniali się marynarkami aby bardziej uprawdopodobnić taki „przekręt". Śmierć Profesora — wstyd to teraz powiedzieć — była dla niektórych jakby wybawieniem. Nie musieli już wykuwać na pamięć „Rusłana i Ludmiły".
Z opowiadań prof. Dobrowolskiego pamiętam tylko, jak mówił, że w Szwecji są „maszyny do bicia uczniów" (sic!). Miało to być coś w rodzaju łoża z mechaniczną łopatą, dodatkowo nasmarowaną jakąś farbą — czernidłem? Tak sobie teraz myślę, że chyba trochę tęsknił za taką maszyną...! 

 Podczas II wojny światowej Józef Dobrowolski był pilotem RAF-u. Zestrzelony przez Japończyków i ciężko poparzony, cudem niemal został odratowany.

 

Autor tekstu - jak na razie - nie znany

Komentarze obsługiwane przez CComment