• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Zamawianie biuletynu

Bieżące wiadomości

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

 

  Napisał: Ernest Giesa
Absolwent z roku: 1965 5a
Typ ukończonej szkoły: Technikum Energetyczne
Inne: specjalista urz. medycznych, emeryt
Jeszcze raz o zbójniku Pistulce  tym razem autorstwa Ernesta Giesy (przyp. admin)

Wśród wielu legend i podań związanych z ciekawymi dziejami Górnego Śląska jest stary ustny przekaz o pobycie tutaj sławnego górnośląskiego rozbójnika (Räuberhauptmanna) Karola Pistulki. Tak jeszcze dzisiaj opowiadają niektórzy starsi mieszkańcy naszego miasta. Moja babcia opowiadała mi często wieczorami jego historie.  
  Młodszym czytelnikom należy wyjaśnić, że przez blisko 100 lat Pistulka funkcjonował w pamięci, legendach i pieśniach mieszkańców Górnego Śląska jako tutejszy Robin Hood czy Janosik. Lud sławił Pistulkę i jego kompanów jako swoich bohaterów i przypisywał im szlachetne czyny. Opowiadano o Pistulce, że zabierał pieniądze i majątek tylko bogatym, a rozdawał biednym.
Często miał pomagać rodzinom, które znalazły się w beznadziejnej sytuacji, podkładając im w nocy pod drzwi pieniądze. Do dzisiaj spotykamy na Górnym Śląsku, szczególnie w jego katowickiej części, podania, pieśni i "wice" (kawały), w których pozytywnym bohaterem jest właśnie Pistulka. Zdarza się, że mamy w nich odniesienie do okolic Gogolina i Bytomia. Pistulka pojawił się też w literaturze górnośląskiej, pisali o nim m.in. S. Ligoń, E. Hiltman, E. Imiela, S. Wasylewski, F. Pluta, F. Śpiewak, Sz. Koszyk, R. Kincel i A. Halor.

Karol Pistulka był postacią historyczną. W latach 70-tych XIX wieku wraz z innymi osobami, w tym z pochodzącym ze Straduni, Wincentym Eliaszem (wcześniej ta rodzina mieszkała w podopolskiej Malinie), założyli bandę, która stała się prawdziwą zmorą i postrachem policji całej rejencji opolskiej. Grupa ta dopuściła się szeregu niezwykle zuchwałych i skutecznych napadów. Pistulka i Eliasz stali się przez to bohaterami ówczesnej prasy, pisały o nich wszystkie ważniejsze gazety na terenie całych Niemiec.
Działalność zbójecka Pistulki trwała około trzech lat (1873 - 1875). Grasował on ze swoimi wspólnikami na terenie całego Górnego Śląska, zmieniając często miejsce pobytu i swoje kryjówki. Dzięki wielkiej przebiegłości umykał pogoni, przy czym wynagradzał obficie tych, którzy mu pomagali. Opowiadano o nim najdziwniejsze rzeczy, m.in. to, że chodził w przebraniu, w związku z czym był trudny do rozpoznania. Legenda mówiła, że podczas włamań posługiwał się kwiatem paproci, który rzekomo otwierał mu wszystkie zamki, a gdy pewnego razu kwiat ten zgubił, miał wiele trudności, by zdobyć z lasu inny. 
 
  Głównym terenem działalności grupy Pistulki i Eliasza były okolice Bytomia, Mikołowa i Katowic, ale stamtąd czynili wypady nawet w rejon Kluczborka, Opola i Głogówka. Pistulka został ujęty w 1874 roku. Rozprawa jego odbyła się przed sądem w Bytomiu w czerwcu 1875 roku. Pistulka, który bronił się przed ciężkimi zarzutami i do winy się nie przyznał, został skazany na karę śmierci przez ścięcie. Zanim kara ta została wykonana, Pistulka jednak zmarł w następstwie zatrucia spowodowanego połykaniem surowego tytoniu.
Wspólnik Pistulki, Wincenty Eliasz, w niedługim czasie też został zatrzymany i osądzony. Wymierzono mu karę śmierci, ale w drodze ułaskawienia zamieniono mu tę karę na dożywotnie więzienie. Karę odbywał od października 1876 roku do kwietnia 1918 roku w więzieniu w Raciborzu. Kiedy chciano go wypuśc
ić za dobre sprawowanie, to wtedy zrezygnował z wolności i za zgodą władz zamieszkał w więzieniu, czyniąc na mieście zakupy i stając się tam osobą niezmiernie popularną.
Procesy sądowe Pistulki i Eliasza były szeroko opisywane przez prasę. Dowodem ponadregionalnego rozgłosu tych dwóch osób jest fakt, że na początku XX wieku można było ich oglądać "jak żywych" w stolicy cesarstwa, Berlinie. Ich modele z wosku, ubrane w oryginalne ubrania, wystawione były na Unter den Linden w berlińskim "Castans Panopticum", odpowiedniku sławnego londyńskiego Gabinetu Figur Woskowych. Powyższy fakt niewątpliwie jest dowodem mitologizacji dwóch górnośląskich rozbójników, którą umacniały też legendy i pieśni.
  
Pobyt Pistulki w Obrowcu jest wiązany ze sprawą budowy miejscowego kościoła. Trzeba w tym miejscu nadmienić, że świątynię tę rozpoczęto budować w 1869 roku. Po kilku latach, z braku funduszy, budowa została jednak wstrzymana. Budowla ta na ponad 10 lat znalazła się w rękach osób spoza Obrowca, które urządziły w niej magazyn trzciny. To właśnie w tym okresie miał przebywać i ukrywać się tutaj Pistulka. W miejscu budowanego kościoła miał pozostawić swój skarb - garnek ze złotymi monetami. Informacja ta mogła prawdopodobnie pochodzić od przebywającego w więzieniu w Raciborzu Wincentego Eliasza, a przekazać ją miał wędrowiec, który, wracając z Raciborza, przechodził przez Obrowiec. Opisał on nawet dość dokładnie miejsce, gdzie skarb w Obrowcu miał być ukryty. Podanie o pobycie Pistulki w Obrowcu jest już bardzo stare.
   Badający dzieje Obrowca, a mieszkający w Niemczech, Hubert Ralla wskazał na istnienie rękopisu ks. Stanisława Schulza z 1931 roku, w którym przedstawił on chronologię wydarzeń związanych z budową kościoła. Ks. S. Schulz, powołując się na swego 65-letniego wujka Johanna Michalika, w tym rękopisie zawarł m.in. informację, iż gdy w będącym w stanie surowym budynku składano trzciny, to wówczas przebywał tam Räuberhauptmann Pistulka, który zakopał tutaj pieniądze. W tym miejscu podkreślenia wymaga fakt, że opowiadania o ukrytych skarbach Pistulki i Eliasza są wiązane na Śląsku z różnymi miejscowościami i Obrowiec nie jest wyjątkiem. Miejsca, w których miały znajdować się te skarby wskazywano np. w Bytomiu, Chorzowie, Siemianowicach, Mikołowie, Opolu i Pszczynie.
Czasem skarby te w tych miejscach faktycznie znaleziono (np. w Bytomiu). Z Sośnicą (obecnie dzielnica Gliwic) związane jest podanie o skarbie zakopanym przez Pistulkę i wydobytym dzięki jego wskazówkom.
Czy - podobnie jak do Sośnicy - informacja przekazana do Obrowca była prawdziwa? Wiem, że próbowano
w Obrowcu odnaleźć pozostawiony przez Pistulkę garnek ze złotymi monetami, ale okazało się to bezskuteczne. Skarb nie został odnaleziony. Minęło już ponad 130 lat od czasu, gdy Pistulka prowadził swoją działalność. Nadal, chociaż coraz rzadziej, można jednak w Obrowcu usłyszeć jeszcze o tej sławnej postaci. Powraca wtedy też pytanie o pozostawiony tutaj przez tego "śląskiego Robin Hooda" skarb.


zrodlo: silesiasuperior
Ernest Giesa 5a 1965
Komentarze
Krzysztof Woźniak 5a 1975  - Bardzo ciekawy artykuł
Myślę, że teraz nasza witryna jest na topie, jeśli chodzi o pistulkologię i rozwój zbójnictwa na ziemi bytomskiej. Liczne i ciekawe wątki uzupełniające charakterystykę tych jakże barwnych i malowniczych postaci, które niezasłużenie powoli odchodzą w niepamięć.
Bardzo ciekawy artykuł.
Krzysztof

Komentarze obsługiwane przez CComment