• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Zamawianie biuletynu

Bieżące wiadomości

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
cebulla_henryk_1.jpg Napisał: Henryk Cebulla cebulla_henryk_2.jpg
Absolwent z roku: 1967 5a
Typ ukończ. szkoły: Technikum Energetyczne
Wykształcenie: Wyższe - mgr inż., emeryt

To już 50 lat mija od czasu, gdy zetknąłem się pierwszy raz z ENERGETYKIEM.
Kończyłem wtedy podstawówkę na Rozbarku ("ósemkę", która już dawno nie istnieje)
i stanąłem przed wyborem dalszej szkoły.
Jako 14-latek wiedziałem już, że musi to być szkoła, która zapewniałaby dobry zawód, maturę oraz wysoki poziom nauki.
Wybór padł na Technikum Energetyczne. Z pewnością nie błahym powodem był też fakt, że uczył w niej też Edward Makula, znany w całym kraju wielokrotny mistrz Polski w szybownictwie. Niełatwo było zostać uczniem tej szkoły, ze względu na ogromną ilość kandydatów, gdyż ENERGETYK był najlepszą, obok Sląskich Zakładów Naukowo-Technicznych w Katowicach, szkołą techniczną na  Śląsku.
Przeprowadzano więc w lutym i marcu tzw. rozmowy selekcyjne z kandydatami do tej szkoły. Dopiero po pozytywnej ocenie kandydatów można było złożyć podanie o dopuszczenie do egzaminu wstępnego, a ci którym nie powiodło się mieli czas złożyć podania do innych szkół.
Z mojej podstawówki do tych "rozmów" przystąpiło nas trzech: Rysiu, Stachu i ja.
I choć byliśmy niezłymi uczniami (posiadaliśmy nawet odznaki Wzorowego Ucznia) przystąpiliśmy do nich z duszą na ramieniu.
Pamiętam, jakby to było wczoraj. Wprowadzono nas do klasy na parterze, na lewo od portierni i ulokowano nas pojedynczo w ławkach. Po klasie kręcili się nauczyciele, którzy przysiadywali się do poszczególnych kandydatów i w rozmowie, po naszych odpowiedziach, oceniali nasz zasób wiedzy z matematyki, fizyki, chemii, j. polskiego i rosyjskiego.
Tam miałem też okazję pierwszy raz zetknąć się z panią mgr Ćwiertniak, która później rozbudziła moje zamiłowanie do literatury, z Babcią (mgr Markiewicz od j. rosyjskiego), chemiczką mgr Szymik oraz szczuplutką i młodą mgr Pawelą (fizyka), która do dzisiaj jest tak bardzo aktywna w naszym Klubie EAiS.
Przyznaję, że nie doceniłem wtedy starszego, dobrodusznego pozornie Lwowiaka prof. Gomolińskiego (naszego Dziadka), który już wtedy liczył 71 lat. Co znaczy matematyka miałem dopiero okazję się przekonać przez późniejsze 5 lat pobytu w szkole !
Dla naszej trójki rozmowy selekcyjne zakończyły się pomyślnie i mogliśmy w czerwcu przystąpić do egzaminów wstępnych.
Nie były one łatwe, bo na jedno miejsce przypadało 4 kandydatów (dla porównania w liceach przypadało tylko 2 kandydatów na jedno miejsce).
Nasza trójka zdała je również pomyślnie, ale rozdzielono nas na różne klasy - ja poszedłem do klasy "a", Stachu do "b" (szczęściarz, bo w klasach "b" były zawsze dziewczyny), a dla Rysia została klasa "d". Już w czasie wakacji przygotowywano się do roku szkolnego.
Przede wszystkim należało kupić sobie czapkę szkolną. Nasza czapka posiadała czarny otok ze złotym sznurkiem oraz szare denko. Inne Technika miały inne czapki, np. MECHANIK podobną, ale z denkiem czerwonym, a Technikum Górnicze z zielonym.
Muszę przyznać, że Bytom w czasie roku szkolnego wyglądał kolorowo od uczniowskich czapek, z których dominowały te granatowe uczniów podstawówek i liceów, a które różniły się tylko kolorem sznureczków (srebrne dla podstawówek, a złote dla liceów). musieliśmy też nosić tarcze szkolne, które rygorystycznie były często sprawdzane przed budynkiem szkoły, a nawet w czasie lekcji. Musiały też być porządnie przyszyte, a nie przypięte agrafką, jak niektórzy próbowali "kombinować". Jako "pierwszacy" byliśmy jednak dumni z naszych czapek i tarcz, bo byliśmy przecież z ENERGETYKA ! A jaka rozpierała nas duma, gdy nasz Edek (inż. Edward Makula) wrócił w roku 1963 z Argentyny z tytułem mistrza świata w szybownictwie ! Długie lata przechowywałem zeszyt z Technologii obróbki metali, którą wtedy u nas wykładał. Upływały lata, a ja "awansowałem" w szkole na coraz wyższe piętra. Dwa pierwsze lata spędziłem na parterze, w trzeciej klasie byłem już na piętrze (obok pokoju nauczycielskiego), czwartą i piątą klasę spędziłem już na najwyższym, bo drugim piętrze.
Była to wspaniała szkoła, którą tworzyli wspólnie nauczyciele i uczniowie.
Któż z nas, wtedy uczniów, nie pamięta dyr. Wierusza i jego zastępcę Jasia, Erykę z elektrotechniki, albo Jogiego z mechaniki (myślę, że już nam odpuścił winy za figle, które Jemu płataliśmy) i wielu, wielu innych ?
Z góry patrzyliśmy na licealistów, którzy łamali sobie głowy nad równaniami kwadratowymi, podczas gdy my z Dziadkiem zajmowaliśmy się już rachunkiem różniczkowym i całkowym, analizowaliśmy funkcje matematyczne i rozwiązywaliśmy równania różniczkowe wyższych rzędów.

Kliknij na zdjęcie, aby powiększyć!
b_150_100_16777215_00_images_absolwenci_ciekawe_listy_cebulla_henryk_1967_5a_1.jpg

Chłopcy z mojej klasy i ja (1967)
Dobra to była szkoła, choć budynek był niepozorny i gdzież było mu się równać ze wspaniałym gmachem MECHANIKA !
Do dzisiaj dziwię się, jak mogliśmy się w nim wszyscy pomieścić - 20 klas samej tylko szkoły dziennej to na ówczesne czasy 800 uczniów i do tego mikroskopijna aula. Wyrośliśmy jednak na ludzi.
Szkołę opuściło grubo ponad 10 tys. absolwentowi, którzy aktywni byli we wszystkich dziedzinach życia - zostaliśmy inżynierami, naukowcami, profesorami.
Wielu po ukończeniu Technikum i studiów pracowało dalej w szkole, np. mgr Andrzej Bogacki, który przepracował w szkole 45 lat, a którego pamiętam jako młodego nauczyciela zawodu na warsztatach.
Niewiele mniejszy staż pracy ma mgr Krystian Czerny, za moich czasów początkujący nauczyciel w pracowni elektrycznej, a obecnie Administrator naszej Witryny Szkolnej.
Nie mogę w tym miejscu pominąć Panią mgr Basię Sochacką, która od początku istnienia szkoły jest z nią związana, najpierw jako pracownik administracyjny, potem pedagog, a teraz z niezwykłym wigorem przewodniczy naszemu Klubowi EAiS.
Z czasem ENERGETYK przekształcił się w ELEKTRONIK.
Z dzisiejszej młodzieży ELEKTRONIKA możemy być również dumni.
To oni, jako pierwsi w Polsce, podnieśli bunt przeciwko nierozsądnym oszczędnościom w resorcie oświaty i nieprzemyślanej reorganizacji szkół w Bytomiu.
Dlatego też my wszyscy musimy zrobić wszystko, aby NASZA SZKOŁA mogła być dalej chlubą naszego Bytomia.

Komentarze obsługiwane przez CComment