• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

malki mariamalki achmed 2Maria i Achmed. Jasnowłosa Polka o niebieskich, wesołych oczach i ciemnowłosy Algierczyk o oliwkowej cerze. Poznali się w 1963 roku w Bytomiu. Maria właśnie zrobiła Maturę i była sekretarką w Technikum Energetycznym. Achmed przyjechał tu, by kontynuować naukę, przerwaną w 1956 roku.

 Algieria to piękny kraj. Wszystko masz pod ręką: słońce, tysiące kilometrów plaży, pustynia, lasy, góry, nawet śnieg. Ludzie żyli tu jak w raju. Więc kiedy znajomi pytają mnie dlaczego nagle Arab ucina głowę drugiemu Arabowi odpowiadam, że to minie. Teraz nie da się tam żyć. Wysłałem więc Marię do Polski, odczekałem dwa lata - bo a nuż wojna się skończy - i przyjechałem za nią. To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu - mówi Achmed Malki.
Smutne oczy Achmeda, opowiadającego o swojej ojczyźnie, łagodnieją, gdy spogląda na Marię. A w powietrzu aż iskrzy. Tak jest już od ponad trzydziestu lat.
Jest sierpień 1962 roku. Algieria, po sześcioletnich walkach z Francuzami, właśnie odzyskała niepodległość. W jednym z eleganckich domów, w El-Biar, francuskiej części Algieru, pogrążona w smutku rodzina Malki. Nassani, jedna z czterech sióstr Achmeda, najlepsza uczennica francuskiego liceum Soeur Blaches, nie wróciła z partyzantki. Półtora roku młodszy Achmed jest bardzo ciężko ranny. Na leczenie, wraz 46 innymi bojownikami, wyjeżdża do Polski. — Jak już wyzdrowiałem, to okazało się, że mogę tu zostać i się uczyć - wspomina. Na bytomskie technikum namówili go koledzy. Przychodzę do szkoły, patrzę, a tam w sekretariacie siedzi dziewczyna. Młoda, ładna. Zaraz mi się spodobała. Bardzo szybko się oświadczyłem - opowiada Achmed.
maria Achmed Malki 1Zakochałam się po uszy. To nadal jest wielka miłość. Wyszłam za mąż i pojechałam z Achmedem do Algieru. Ale nie od razu, przez 10 lat mieszkaliśmy u mojej mamy w Bytomiu - dodaje Maria. Teściowa była w porządku. Nie miała nic przeciwko temu, żeby Maria wyszła za mąż za Algierczyka, choć była jedyną córką - mówi Achmed. Maria i Achmed byli bardzo popularni w Bytomiu. Taka piękna para, mówili ludzie.
Achmed skończył Politechnikę Śląską. To, że wyjadą do Algierii było oczywiste. Achmed był bardzo przywiązany do swego kraju, a Maria nie miała nic przeciwko życiu tam, gdzie prawie zawsze świeci słońce. Mieszkali w Algierze, stolicy Algierii, ponad 20 lat. Maria była bohaterką wielu reportaży, pisano o niej w książkach. Była 43 Polką, która tu zamieszkała. Potrafię żyć wszędzie i ze wszystkimi, taką mam już naturę. Może dlatego tamten, jakże inny od naszego, świat wcale Mnie nie przerażał.
Przez dwa lata mieszkali w domu matki Achmeda, w EI-Biar. Miałam dużo szczęścia, bo trafiłam na teściową, która mnie, Europejkę lubiła i szanowała. Gdy czymś ją zaskakiwałam, mówiła: ,,wiesz, u nas jest tak", a ja mówiłam: „a u nas tak". I wszystko było, w porządku — podkreśla Maria.
Malki — to w Algierze bardzo znana rodzina. Nassiba jest bohaterką narodową. Jej imieniem nazwano ulicę w El-Biar oraz szkołę, do której chodził Józio, jedyny syn Marii i Achmeda.
Achmed był handlowcem. Maria pracowała, najpierw w „Locie", potem w polskim konsulacie. Za ambasadora Pichli  i konsula Sienkiewicza żyło się cudownie, ludzie chętnie się spotykali. Przyjęcia, wieczorki, zabawy, wycieczki... Każda z nas musiała coś ugotować, taki był zwyczaj. Ja tradycyjnie robiłam arabskie burki, do których wyjątkowo dobrze pasuje nasz polski barszczyk - wspomina Maria. W sierpniu, w 1994 roku, Maria i Achmed obchodzili trzydziestolecie ślubu; jubileuszowe przyjęcie odbyło się w polskiej ambasadzie.
Wspaniale nam się żyło. Mieliśmy bardzo piękne mieszkanie, dużo przyjaciół — zwierza się Achmed.
Nie z wszystkim Marii łatwo było się pogodzić. Algierskie rodziny całymi godzinami przesiadują u siebie na kawie, dla niej to coś niepojętego. Albo arabskie przyjęcia weselne, organizowane osobno dla kobiet, osobno dla mężczyzn. Kobiety wraz z panną młodą piją kawę, jedzą ciasteczka, gadają i same ze sobą tańczą. Panna młoda musi w tym czasie - kilkanaście razy się przebrać. Suknie są przepiękne - opowiada Maria. My też nieźle się bawiliśmy. A że osobno? No cóż, każdy kraj ma swoje obyczaje - podkreśla Achmed. On sam nie ukrywał zdziwienia, gdy zobaczył polskie stypy - pogrzeb i smutek, a potem wielkie jedzenie — kręci z niedowierzaniem głową.
W Algierze Maria prowadziła „mieszany" dom. Gotowała to, co wszystkim smakowało: barszcz, pierogi, sznycle, gołąbki, arabską zupę szorbę i burki. Burki to mielona wołowina z dużą ilością cebuli, solą, pieprzem i cynamonem, gotowana z masłem i małą ilością wody. Mięso zawija się w cieniutkie jak pergamin placuszki z kaszy manny i rzuca na rozgrzaną oliwę. Palce lizać – zachwala. Achmed do tej pory nie przyzwyczaił się do kiełbasy, śledzi i knedli. Ale pierogi jada.Haik 1
Kwef 2Maria zawsze ubierała się po europejsku. Nigdy nie nosiła haika i kwefu. Haik to duży kawał materiału, którym Arabki owijają szczelnie całe ciało. Kwef to coś w rodzaju chusteczki, którą zasłaniają twarz. Mam oczy figlarki, gdybym założyła kwef, wszyscy by widzieli, że się wygłupiam. A tak nie wolno - tłumaczy. Starsza pani Malki nosiła haik. Piękny, z białego jedwabiu, haftowanego złotą nitką.
Do Polski Maria wróciła z powodu wojny domowej. W Algierii już wcześniej zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. A potem było już tak niebezpiecznie, ze mąż bał się o mnie.
Czy wrócą do Algierii? — Zostawiliśmy tam cały dorobek wspólnego życia — wzdycha Achmed. — Dwa lata zwlekałem z wyjazdem. Mam już swoje lata i w tym wieku zbudować drugi dom nie jest łatwo. Mam olbrzymie długi wobec Polski, to moja druga ojczyzna. Ale z krwi i kości jestem Algierczykiem. Kiedyś wrócimy do Algierii. Maria tak kocha słońce. Na pewno wrócimy, jak tylko skończy się ta wojna — mówi z przekonaniem Achmed.
Maria wzdycha:  Siadywałyśmy z koleżankami na plaży i tak sobie mówiłyśmy: udało nam się życie. Mamy dobrych mężów, mieszkamy w pięknych domach. Mamy tyle szczęścia, bo żadnej wojny nie przeżyłyśmy. A tu, 'voila', też nas dosięgnęło.

Na podstawie treści artykułu napisanego prawie 30 lat temu przez MARIĘ KLIMCZYK

Zobacz też TUTAJ oraz TUTAJ


PS
Maria i Achmed nadal mieszkają w Polsce! Czy wrócą do Algierii??
W tym roku (2024) obchodzą  60-lecie pożycia małżeńskiego!! Gratulacje!!

Komentarze obsługiwane przez CComment