Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
16 maja 2018 roku miała miejsce wycieczka Klubu Emerytów, Absolwentów i Sympatyków „Energetyk-Elektronik” do Gidel – sanktuarium maryjnego w powiecie radomszczańskim, które słynie z cudownej figurki Matki Boskiej, znanej jako Matka Boska Gidelska.

Gidle to wieś 13 km na południe od Radomska, położona w widłach Warty i Wiercicy. W odległych czasach należała do możnego szlacheckiego rodu Gidzielskich, od których wzięła nazwę. Jako jedna z niewielu w Polsce może się poszczycić aż trzema zabytkowymi kościołami, z których jeden jest bazyliką, a także cudami słynącą, zaledwie dziewięciocentymetrową figurką Matki Boskiej, która od przeszło pięciuset lat jest ośrodkiem kultu religijnego.

Była to już trzecia klubowa wycieczka w tamte strony – dwie poprzednie – na znacznie mniejszą skalę - miały miejsce w roku 2011. Tym razem wybraliśmy się w niemal 50-osobowej grupie, a środkiem lokomocji był autobus. Organizatorem i animatorem całej wyprawy po raz kolejny była niezmordowana Barbara Sochacka, we współpracy z państwem Haliną i Czesławem Bartnikami.

 
Na miejsce dotarliśmy około 11.00 i kroki nasze skierowaliśmy ku pierwszemu ze zwiedzanych obiektów, modrzewiowemu kościółkowi pw. św. Marii Magdaleny. Kościółek ten jest najmniejszym i najstarszym zarazem obiektem sakralnym w okolicy. Jego początki datowane są na wiek XII, choć niektóre źródła podają, że jest o całe stulecie starszy. Obecna budowla jest trzecią (po wielu zakrętach historii i towarzyszących im przebudowach) stojącą na tym miejscu. Przez kilkaset lat kościół parafialny, od II połowy wieku XIX pełni rolę kościoła filialnego.
 
 W nabożnym skupieniu słuchamy słów naszej pani przewodnik...
 
 
...i oglądamy zabytkowy wystrój kościółka....
 
...a nad właściwym przebiegiem zwiedzania czuwa Krystian.
Drugim w kolejności zwiedzania był osiemnastowieczny pokartuski kościół parafialny pw. Matki Bożej Bolesnej. Władająca Gidlami w połowie siedemnastego wieku Zuzanna z Przerębskich Oleska, popadłszy w konflikt z miejscowymi dominikanami (o których szerzej poniżej) sprowadziła w 1646 roku do wsi przedstawicieli innego zakonu – ojców kartuzów. Oni to właśnie wybudowali na ofiarowanym sobie terenie tzw. kartuzję, czyli świątynię oraz eremy (domki dla mnichów). Około sto lat później na miejscu drewnianej świątyni stanął murowany barokowy, trójnawowy kościół, który służył wspólnocie zakonnej do połowy wieku XIX. Po kasacie kartuzji i śmierci ostatniego z braci kościół został przekazany miejscowej parafii, a zabudowania klasztorne dzierżawcy dóbr gidelskich.
Przed wejściem do każdej świątyni zapoznajemy się z jej historią...

Wnętrze kościoła zachwyca rokokowym wystrojem: ołtarzem głównym i bocznymi, amboną, intarsjowanymi stallami, konfesjonałami i tronem opata. W ołtarzu głównym uwagę zwraca polichromowana stiukowa Pieta w otoczeniu świętych....

 
...a to są właśnie intarsjowane stalle.

Po obejrzeniu wspomnianych zabytków mieliśmy możliwość zwiedzić niewielką kryptę, w której spoczywa ksiądz Józef Madaliński, były prepozyt i proboszcz w Koniecpolu, kanonik kaliski i kurzelowski, który zrzekł się swych funkcji i zdecydował się schyłek życia spędzić w kartuskim klasztorze. Wg podania jego ciało przez 150 lat przetrwało w „naturalnym wyglądzie”, proces rozkładu zaczął się po 1937 roku, kiedy trzeba było zmienić trumnę.

Ciekawostką jest, iż współczesne kartuzje utrzymują się w głównej mierze z produkcji likieru kartuskiego. Przepis na 71% „eliksir długowieczności” pochodzi z 1605 r., a receptura składa się z ponad 130 składników. W połowie XIX w. zaczęto produkować nieco łagodniejszą, 55% wersję, zwaną „żółtym kartuzem”. Jej skład pozostaje nadal pilnie strzeżoną tajemnicą kartuzów.

Dość łaskawa do tej pory aura zaczęła się psuć i najciekawsza część naszej wyprawy została obficie skropiona majowym deszczykiem. Tymczasem przed nami swoje podwoje otwarł wspaniały dominikański klasztor i bazylika pw. Wniebowzięcia Matki Boskiej, największa, najbardziej znana i najokazalsza z gidelskich świątyń.

Tak prezentuje się ołtarz główny...

Wedle podania w 1516 roku kmieć Jan Czeczek uprawiając swą rolę wyorał maleńki, zaledwie dziewięciocentymetrowy posążek Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Figurka okazała się cudowna, a zasłynęła jako uzdrowicielka z najrozmaitszych chorób i przypadłości. Początkowo znalazła się we wspomnianym kościółku modrzewiowym, ale po licznych znakach i cudownych translokacjach trafiła (w drewnianej kapliczce) na miejsce, gdzie została pierwotnie znaleziona. Tam też ówczesna właścicielka Gidel, Anna z Rosocic Dąbrowska, sprowadziła w 1615 roku dominikanów, którzy od pięciuset lat opiekują się cudownym wizerunkiem. Na pamiątkę obmycia posążka wodą (która przywróciła utracony wzrok całej rodzinie Czeczków) corocznie, w pierwszą niedzielę maja, odbywa się przed bazyliką uroczysta „kąpiółka”, czyli zanurzanie figurki w winie, o którym mówi się że ma własności uzdrawiające.

...kaplica z cudowną figurką (po lewej fragment pierwotnej drewnianej kapliczki)...

Dominikański kościół zaczęto budować w roku 1612, konsekrowano w 1656. Jest dużą, bogato zdobioną świątynią, wzniesioną na planie krzyża, którego prawą boczną nawę zajmuje cudami słynąca kaplica Matki Boskiej, lewą zaś – kaplica najbardziej znanego dominikańskiego świętego - Jacka Odrowąża. Wnętrze kościoła i jego wystrój utrzymane jest w bogato zdobionym, barokowo-rokokowym stylu.

...a to cudowna figurka w całej swej krasie...

Podczas naszej wizyty trafiliśmy akurat na celebrowaną w kaplicy mszę dla dzieci pierwszokomunijnych, po zakończeniu której dostąpiliśmy zaszczytu namaszczenia wspomnianym kąpiółkowym winem, tak więc o stan naszego zdrowia możemy być raczej spokojni.

Po zakończeniu zwiedzania, syci wrażeń historyczno-architektonicznych i wydatnie pokrzepieni na duchu, pospieszyliśmy do nieodległego baru, prowadzonego przez naszego absolwenta, Czesława Bartnika (Va 1976) z żoną Haliną, aby tam doznać równie wydatnego pokrzepienia na ciele.

Oczekiwanie w nabożnym skupieniu na posiłek
 Po odsapnięciu i konsumpcji pożywnego obiadu, wypadało podziękować naszym gospodarzom za zaproszenie i pomoc w realizacji naszej wycieczki. Dokonała tego w imieniu Klubu Barbara Sochacka, wręczając państwu Bartnikom specjalne podziękowanie, kwiaty i pamiątkowy album.
 
 

Około 15.30 wyruszyliśmy w drogę powrotną. Ponieważ mili państwo Bartnikowie zaprosili nas do ponownych odwiedzin, więc pozwalamy sobie mieć nadzieję, że nasza wizyta w Gidlach nie była ostatnią. Do zobaczenia!

 

Zdjęcia: Andrzej Bogacki, Krystian Czerny i Stanisław Kuszpit

tekst: Krzysztof Woźniak

 

Komentarze obsługiwane przez CComment