• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Zamawianie biuletynu

Bieżące wiadomości

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
   Ponton trzymał klasę w strachu,
Pał dwadzieścia bez obciachu
Dawał wszystkim, nawet pilnym,
Jednym pytaniem debilnym.

 

Na początku klasy drugiej (1971 r.) przyszedł do nas Ponton na pierwszą lekcję materiałoznawstwa. Zajęcia były zupełnie luzackie, a dobrotliwy - jak nam, naiwniakom, się wtedy wydawało - pan profesor podyktował pięć punktów do zeszytu, z których ostatni brzmiał: „oczekiwanie na dzwonek". Ponieważ była to ostatnia lekcja, aż nas korciło, żeby „urwać się" wcześniej do domu. Któryś z kolegów, siedzących blisko drzwi, korzystając z nieuwagi nauczyciela szczęśliwie zwiał, czym zachęcony, próbowałem pójść w jego ślady. Niestety, przez sławetne, wahadłowe drzwi wyjściowe wchodziła akurat jakaś klasa, więc w akcie desperacji czmychnąłem do pobliskiej toalety. Na moje nieszczęście, Ponton poszedł mnie szukać i tam też właśnie znalazł. Podszedł do mnie i, nic nie mówiąc, wyciął mi swoim łapskiem, wielkim jak kilowy chleb, w paszczę, aż zadzwoniło, po czym najspokojniej obrócił się na pięcie i wyszedł. Poszedłem więc z lekko opuchniętą fizjonomią do domu i cierpiałem podwójne katusze: fizyczne i psychiczne, bowiem nikomu się nie mogłem przyznać, za co i od kogo oberwałem w kły...

 

Pan Profesor słynął z (pozornej) dobroduszności i traktowania uczniów z pełną dezynwolturą. Wkraczając niespiesznie do klasy, mawiał:

- Dzień dobry, chłopczyki.... Sia.... (skrót od siadajcie).

Klasyczne jatki czyniły zawsze w klasie, cieszące się bardzo złą sławą, klasówki z materiałoznawstwa. W ich rezultacie bardzo wielu uczniów musiało poprawiać „nd", co w nomenklaturze Pontona oznaczało „nadzwyczaj dobrze", lub „nadal dobrze".

Staję ja tedy przed jowialnym obliczem Pana Profesora i z trwogą czekam na pyta­nie, które zwykle bywało bardzo niekonwencjonalne. Wreszcie pada strzał:

- Powiedz mi, chłopczyku, dlaczego tyle nowych domów się wali, a te stare się ja­koś nie walą?

Z rozpaczliwą energią próbuję dowieść, że dawniej budowano dłużej, ale solidniej, że materiały były lepsze itd, itp. Pan Profesor jednak kręci sceptycznie głową, aż wreszcie powiada:

- Dlatego, bo te, co się miały zawalić, to się już dawno zawaliły! Nadal dobrze!

„Inną razą" Ponton znokautował mnie takim oto niewinnym pytaniem:

 - Powiedz mi, chłopczyku, czy półprzewodnik jest przewodnikiem, czy izolato­rem?

- To zależy od sytuacji - odpowiadam - raz może być przewodnikiem, a raz izolatorem.
To jednak wyraźnie zeźliło Pana Profesora, który burknął:

- Nie ma: raz tak, raz tak! Odpowiedź powinna być jednoznaczna: albo przewod­nik, albo izolator! No, to jak?

W tym momencie pojąłem, że właśnie dostałem mata. Z pogodną rezygnacją wzią­łem zeszyt i udałem się na miejsce, a Ponton, zadowolony z mojej domyślności, z ca­łym spokojem wstawił mi „nadzwyczaj dobrze".

 

Wszystkie anegdoty o nauczycielach znajdziesz TUTAJ.

Komentarze obsługiwane przez CComment

Nasze forum

new
Zapraszamy na nasze Forum !!

Ostatnio zarejestrowani

  • Zygmunt
  • HUBANC
  • Mojra
  • MJaskulski
  • bazyli

Popularne

Zegar

Reklamy