• To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

  • To była szkoła, to były czasy!

Energetyk-Elektronik

To była szkoła, to były czasy!

Zamawianie biuletynu

Bieżące wiadomości

Wieruś to był kawał zucha,
Nie dał sobie w kaszę dmuchać,
Autorytet miał niemały,
Dyrektorem był wspaniałym.

W Bytomiu w latach 50. i 60. tradycje „batiarów" lwowskich były ciągle żywe. Trzeba bowiem pamiętać, że nasze miasto było jednym z głównych skupisk ekspatriantów z Kresów Wschodnich. W związku z tym miały miejsce najróżniejsze „kryminogenne" sytuacje, czego przykładem niech będzie anegdota, którą przywołuje Jan Jendrzej (Va 1965):


Pochodzący z tamtych terenów Janusz Z. pobił się w szkole z innym uczniem, także kresowiakiem. Ponieważ Janusz był silniejszy, tamten dostał srogie lanie; pobiegł więc do swych ulicznych kolegów, by pokazali jego pogromcy, kto tu naprawdę rządzi. Nieświadomi tego, obaj z Januszem poszliśmy na dużej przerwie na Rynek, by w kinie „Gloria" popatrzeć na świeże fotosy nowych filmów. Zapatrzywszy się na Bardotkę i Ginę Lollobrigidę i zasłuchawszy się w opowieści słynnego w tamtych czasach bywalca niemal wszystkich seansów kinowych - Paulka, nie spostrzegliśmy, że prze­rwa się już skończyła i jesteśmy trochę spóźnieni.

Tymczasem zaalarmowana grupa bytomskich uliczników - młodszych kolegów „batiarów" ze Lwowa - czekała już na nas przed wejściem do szkoły. Jednak czujny dyrektor Wieruszewski, który akurat zaczynał lekcję z którąś z klas - zauważywszy zbiorowisko nieznanych mu indywiduów - czym prędzej wyszedł przed budynek. „Batiary" automatycznie skupiły na nim swą uwagę, tracąc z pola widzenia wracającą po­śpiesznie do szkoły naszą dwójkę. Dyrektor, zmierzywszy intruzów spojrzeniem zgoła nieprzyjaznym, spytał:

- Co wy tu robicie, czego szukacie i kim jesteście? - na co jeden z nich, powszechnie znany herszt grupy „batiarów", odparł wyzywająco:

-  Jestem „Szary Wilk", a my wszyscy czekamy na kolegę.

Wówczas dyrektor Wieruszewski bez zastanowienia odpalił:
-  A ja jestem „Biała Koza" i to mój teren, więc opuśćcie go, i to szybko!

Na taką ripostę „Szarego Wilka" z lekka zamurowało. Spojrzał na dyrektora spode łba, ale jakoś mu zabrakło języka w gębie. Odwrócił się majestatycznie na pięcie i wol­nym krokiem oddalił od szkoły, a za nim podążyła cała banda.

nadesłał Jan Jendrzej 5a 1965
Wszystkie anegdoty o nauczycielach znajdziesz TUTAJ.

Komentarze obsługiwane przez CComment

Nasze forum

new
Zapraszamy na nasze Forum !!

Ostatnio zarejestrowani

  • HUBANC
  • Mojra
  • MJaskulski
  • bazyli
  • marmur@wp.pl

Popularne

Zegar

Reklamy