Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

 

Reportaż z dalszej części wyprawy "Szlakiem Kopernika" to kolejny rozdział wspomnień publikowanych z racji 45 rocznicy obchodów Roku Kopernikowskiego w Energetyku. Serdecznie zapraszam do lektury retrospekcji z pobytu w Olsztynie, Nowym Mieście Lubawskim, Fromborku i Braniewie.

 

Zamek w Olsztynie (fot. współczesna)

Dalsza droga prowadziła nas do Olsztyna, serca Warmii. Tu w 1521 roku Kopernik, jako administrator dóbr kapitulnych obronił miasto przed Krzyżakami. Późnym wieczorem dotarliśmy do grodu nad Łyną, w którym pojawiły się problemy z noclegiem. Okazało się, że ktoś czegoś nie dopatrzył i w efekcie wylądowaliśmy w sali gimnastycznej pewnej szkoły, gdzie rozlokowano nas hurtem na łóżkach polowych. Legliśmy tedy pokotem i większość z nas chciała spać, ale jakiejś grupce w kącie zebrało się na pogaduchy. Próbowano ich uciszać, ale bez większego skutku. Zdeterminowany postanowiłem zatem sięgnąć po inne środki. Z plecaka u wezgłowia wyciągnąłem torebkę landrynek i parę z nich cisnąłem w stronę skąd dochodziły głosy. Po pewnej chwili rejwach ucichł, a w zamian dało się słyszeć smakowite mlaskanie.

Olsztyński Stary Ratusz (fot. współczesna)

Wysoka Brama w Olsztynie (fot. współczesna)

W Olsztynie, prócz zwiedzania miasta i zamku, czekała na nas inna atrakcja: wieczór ze znaną pisarką, piewcą folkloru Warmii i Mazur, Marią Zientarą-Malewską. W niesłychanie zajmujący i sugestywny sposób, piękną, choć trudną do zrozumienia gwarą warmińską, opowiadała nam przeróżne tameczne klechdy i gawędy. Muszę przyznać, że choć od tego czasu minęło już czterdzieści pięć lat, zachowałem w pamięci jej ciepły i impresywny sposób narracji.

Maria Zientara-Malewska

Baszta Brodnicka i fragment murów obronnych w Nowym Mieście Lubawskim (fot. współczesna)

Następnym punktem programu było Nowe Miasto Lubawskie i Lidzbark Warmiński, w którym mieliśmy możliwość obejrzenia warownego zamku biskupów warmińskich. Tu przez długie lata rezydowali hierarchowie tutejszego kościoła, którzy za czasów ostatnich Jagiellonów mieli, również w sprawach państwowych, bardzo wiele do powiedzenia. Tu częstym gościem swego wuja, Łukasza Watzenrode, bywał jego ulubieniec, Mikołaj. Niestety, właśnie podczas naszej wizyty zamek był poddawany dość gruntownej renowacji i na jego dziedziniec nie zostaliśmy wpuszczeni.

Zamek biskupów warmińskich (fot. współczesna)

Zamek biskupi od strony Symsarny (fot. współczesna)

Frombork - wzgórze katedralne (fot. współczesna)

Frombork powitał nas słońcem i piękną, niemal letnią pogodą. Wraz z Olkiem w nabożnym skupieniu zwiedzaliśmy katedrę z przyległościami. Mieliśmy świadomość, że to miejsce w sposób szczególny upodobał sobie wielki uczony, że tu właśnie dojrzewała ta wspaniała, choć przez długie lata prześladowana teoria. Stąd też szczególne wrażenie na nas zrobiła Wieża Kopernika.

Bazylika archikatedralna we Fromborku (fot. współczesna)

Wieża Kopernika we Fromborku (fot. współczesna)

Olek robił sporo zdjęć, szkoda, że tylko obiektów architektonicznych, zostałaby nam cenna osobista pamiątka. Na deser, ku mojej wielkiej radości, zafundowano nam koncert na przepięknych katedralnych organach. Odjazdowe, godne zresztą sztafażu i akustyki, wykonanie równie przepysznej, co słynnej „Toccaty d-moll” Jana Sebastiana Bacha dosłownie wyrwało mnie z butów, do których nieprędko wróciłem.

Słynne fromborskie organy (fot. współczesna)

W Braniewie i okolicach, najbardziej na północ wysuniętym punkcie naszej eskapady, podziwialiśmy Zalew Wiślany. Tu w styczniu 1520 roku astronom przybył jako poseł biskupa warmińskiego do wielkiego mistrza Albrechta Hohenzollerna w celu zażegnania konfliktu polsko-krzyżackiego. W cztery i pół wieku później zaś, my - tropiciele Kopernikowskich śladów - tutaj też zostaliśmy obdarowani odznakami z jego wizerunkiem - pamiątką wycieczki i dowodem przynależności do elitarnego grona najlepszych uczniów szkoły. Jak by na to nie spojrzeć – nie sposób nie dojrzeć historyczno-symbolicznego wymiaru tego faktu. Co prawda „uroczystość” nie miała jakiejś specjalnej oprawy – drewniane molo na łonie natury, lecz przecież nie to było najważniejsze.

Braniewo - amfiteatr i dawne mury obronne

W sumie wycieczka okazała się udaną pod każdym względem imprezą. Zwiedziliśmy piękne i historyczne miejsca, przeżyliśmy sporo miłych chwil i zadzierzgnęliśmy nowe przyjaźnie.

(ciąg dalszy nastąpi)

 
Zapraszam do lektury innych artykułów na tym blogu!
 Krzysztof Woźniak Va 1975

 

 

Komentarze obsługiwane przez CComment