Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

charaktery 358

Absolwent naszej szkoły Krzysztof Makowski (5a 1974) przysłał nam swoje wspomnienia z lat pobytu w szkole. Ciekawie napisane i z perspektywy minionego czasu trudno sobie wyobrazić ich poczynania jako uczniowie. Krzysztof tak to komentuje:

"Nasze czyny były niepoważne, nieodpowiedzialne a my byliśmy smarkaczami". 

No cóż; tak to bywało! Całość wspomnień pod "Czytaj więcej..."

Po wielu latach, gdy opuściłem tę szkołę, czytając artykuły na stronie, uważam, że nie należy się za wiele chwalić, bo nasze czyny były niepoważne, nieodpowiedzialne a my byliśmy smarkaczami. Nasza klasa w okresie 1969 - 1974 zrobiła co najmniej trzy poważne draki, za które groziło nam rozwiązanie klasy.
Pierwsza draka mogła skończyć się podwójnie tragicznie. Z drugiego piętra wyleciał przez okno przecinak, który ktoś komuś wrzucił na warsztatach szkolnych do teczki. Delikwent, który znalazł w swojej teczce ów przedmiot, z oburzeniem rzucił nim do kolegi obok. Nastąpiła zabawa w przerzucanie przecinaka pomiędzy kolegami. W pewnym momencie przecinak wypadł przez okno. Beztroska zabawa mogła skończyć się tragicznie. Jak się później okazało, pod oknem przechodziła z ulicy Katowickiej na plac Klasztorny mama z dzieckiem w wózku. Przecinak spadł dosłownie — centymetry od wózka, a mógł wpaść do środka i uderzyć w dziecko. Niestety mama z dzieckiem udała się do szkoły i powiadomiła o zaistniałym incydencie dyrekcję szkoły. Przerwa się skończyła. Czekamy na nauczyciela, a tu wpada do klasy czcigodny dyrektor Wieruszewski. Nie wiem, jak to teraz opisać i co wtedy się działo. Na pewno padły uzasadnione słowa oburzenia (mordercy, gest... itp. jak również rozwiązanie klasy). Cała sytuacja na nieszczęście skończyła się źle. W pewnym momencie pan dyrektor złapał się w okolicach klatki piersiowej i wyszedł z klasy. Niestety okazało się, że to zawał serca. Konieczna była interwencja karetki pogotowia. Chyba po tym fakcie, za jakiś czas pan dyrektor poszedł na emeryturę. Nastały czasy dyrektora K. Borowca.
Druga draka — po kradzieży dziennika i po wielu innych perypetiach nastąpiła groźba dyrekcji o podjęciu decyzji o rozwiązaniu klasy, skończyła się ostatecznie oddaniem dziennika do kiosku "Ruchu" przed naszą szkołą i anonimowym telefonem do sekretariatu szkoły o możliwości odebrania go. Gdy pani woźna po odebraniu, dostarczyła dziennik do sekretariatu, okazało się, że brakuje stron z języka polskiego, języka rosyjskiego i matematyki. Przeżyliśmy wtedy nawał odpytywania, klasówek i sprawdzianów. Jednak najgorszy do przeżycia był dla nas, żal pani profesor Bogumiły Kopeć, za to, że tak potraktowaliśmy Ją osobiście, jej przedmiot i pracę, którą włożyła, abyśmy wyszli na ludzi.
Ostatnia draka to samowolne opuszczenie szkoły i udanie się do sądu na drugą rozprawę sądową - (pierwsza była legalna w ramach lekcji "Wiedza o społeczeństwie" z panią profesor Basią Sochacką), gdzie dyrektor Jan Nafalski ścigał nas po Bytomiu swoją SYRENKĄ. Spotykając osobiście mnie i mojego kolegę z ławki, przy kinie tuż przed sądem, żądał ode mnie jako starosty klasy spowodowania i sprowadzenia klasy z powrotem do szkoły, na lekcję pani profesor Basi Sochackiej. Gdy dotarłem do sądu, klasa poprosiła mnie, żebym z kolegą Jerzym poszedł do szkoły, przeprosił panią profesor i pana dyrektora, ale zaznaczył, że rozprawa się rozpoczęła i nie mogłem klasy powiadomić i ściągnąć na lekcje. Akurat pan dyrektor miał w ten dzień imieniny. Kupiliśmy kwiaty i poszliśmy załatwiać przeprosiny. Pani profesor nie udało się nam w ten dzień przeprosić, natomiast pan dyrektor dał się niby przebłagać. Po rozprawie klasa powróciła na dalsze zajęcia. Z naszą wychowawczynią panią mgr Moniką Raczyńską mieliśmy mieć matematykę. Lekcja rozpoczęła się od komunikatu od pana dyrektora, że klasa ma przeprowadzić wybory nowego starosty. Klasa się zbuntowała i prosiła panią profesor o przekazanie dyrekcji, że prawie pięcioletniego starosty nie wymienią. Odpowiedzią dyrekcji było zagrożenie rozwiązania klasy i to jak pamiętam, ok. 120 dni przed maturą. Starosta został wybrany nowy i tak dotrwaliśmy do ukończenia szkoły. 

Krzysztof Makowski
Absolwent 5a 1974

Zobacz też stronę klasową 5a 1974 TUTAJ.  Znajdziesz tam różne informacje i zdjęcia z okresu szkolnego.

Komentarze obsługiwane przez CComment