![]() |
Zachęcony wciąż dużym powodzeniem przedstawionych wierszy o szkole, postanowiłem zaprezentować ich drugą część. Okazja ku temu jest szczególna - wszak przeżywamy rok jubileuszowy. Zanurzmy się zatem znów we wspomnieniach - bardziej lub mniej odległych - przywołajmy refleksje z czasów, kiedy (przynajmniej część z nas) mieliśmy na głowie szare czapki z czarnym otokiem, w głowie trochę zielono, a na ramieniu - niezapomnianą tarczę z piorunkiem... |
TAKA SZKOŁA... |
Trochę z góry, trochę z doła, Obok placu i kościoła, Taka szkoła. Nie uświadczysz tu matoła, Czy to z miasta, czy to z sioła, Taka szkoła…
Ferie, święta i jemioła, A ty wkuwasz o Mongołach, Taka szkoła. Pachną zioła, brzęczy pszczoła - Tu nauka w pocie czoła Taka szkoła…
W kinie wabi laska goła, A tu z „Lalki” epistoła Taka szkoła… Ponton gnębi, Dziki woła, Czasem można dostać fioła, Taka szkoła…
W cymbergaja rżną na stołach, W przerwach kwitnie brydż dokoła, Taka szkoła. Dyrektor z gronem chłodzą czoła: „Cierpliwości trza anioła!” Taka szkoła…
Młódź pojętna i wesoła, Jak nie śpiewak, to gryzmoła Taka szkoła… Zrównać inna jej nie zdoła, Niemożliwą rzecz jest zgoła, Taka szkoła, Taka szkoła… |
![]() |
DIAMENTOWY ELEKTRONIK PLUS |
Lat sześćdziesiąt temu, gdy pierwsi uczniowie Weszli w jego mury, a czas był tak młody, Nie postało pewnie w najmądrzejszej głowie, Że przyjdą dla szkoły Diamentowe Gody.
Różne wiatry wiały w starym Srebrnym Grodzie, Zmieniali się ludzie, zmieniały się mody, A nasz Energetyk kształcił wciąż w zawodzie I szedł kursem pewnym w Diamentowe Gody.
Niewielu tak wielu zawdzięcza tak wiele: Oni szlifowali myśli naszych płody, Wielcy, chociaż zwykli tak - Nauczyciele, Czym by bez Was były Diamentowe Gody?
Lecz i absolwenci wyznaniu sprostali, Dając Wam nierzadko do dumy powody, Godni imię szkoły reprezentowali, O czym wspomnieć warto w Diamentowe Gody.
Tak dużo kosztował walki i mozołu, Jak do niepowetowanej blisko było szkody, Ale się odrodził - jak feniks z popiołów! I dzisiaj świętuje Diamentowe Gody.
Nieraz liść laurowy godło mu oplatał Był nasz Elektronik szkołą pierwszej wody; I by nią pozostał przez następne lata, Tego mu życzymy w Diamentowe Gody.
Pięć lat właśnie mija kiedy strof tych słowa W serc naszych radosnych spłynęły ogrody: Dzisiaj znów możemy wspólnie się radować, Bo Żelazne Szkoły świętujemy Gody! |
TO LUBIĘ... |
Za ileś lat, cholerny świat, Po lekcjach nam dzwonek zadzwoni; Okno za mgłą, w godzinę złą I sprzątać klasę już chcą…
Za ileś lat, cholerny świat, Do innej iść trzeba nam szkoły; W nieznany ląd odpłynąć stąd, Kiedy wyłączą nam prąd…
Lecz na razie jesteśmy znów młodzi, Każdy psikus nam znowu uchodzi, A na razie cofamy zegary, To czary, to czary…
Lecz na razie nam bliżej do nieba, I tak mało do szczęścia potrzeba, Oby jak najdłużej w tym klubie, To lubię, to lubię… |
|
CHŁOPAKI Z NASZEJ KLASY |
Jest w Bytomiu, przy małym placyku, Miejsce, co się do mnie uśmiecha, To budynek mojego technikum, Przy nim kościół świętego Wojciecha, Wkoło chodzą różne dryblasy, Jeśliś sam, to się lepiej strzeż, To chłopaki są z naszej klasy I dziewczyny z klas innych też.
Szlifowałeś bruk z miną nietęgą, Gdyś na lekcje codziennie tu latał, Nazywałeś to kiedyś mordęgą, Dziś, by czas cofnąć dałbyś pół świata, I wyławiasz ze wspomnień masy Czas, gdyś chodził tu wzdłuż i wszerz Z chłopakami ze swojej klasy, Z dziewczynami z klas innych też.
Potem życie pobiegło swym torem, Co się nigdy nie bawi w gotowce, I zostałeś magistrem, doktorem, Albo nawet obcokrajowcem, Przyjdzie dzień – niezależnie od trasy, Gdy się spotkać musisz – to wiesz, Z chłopakami ze swojej klasy, Z dziewczynami z klas innych też.
Idę w miejsca na wpół zapomniane, Po wuefie tu piliśmy browca, Tu siedziałem, tam siedział Pan Janek, A tu graliśmy w salonowca, Wraca młodość i stare czasy, Nie chcesz – nie wierz, a chcesz, to wierz, Fajnie jest z chłopakami z mej klasy, Z dziewczynami z klas innych też.
Czas nie pyta i sobie upływa, Bezszelestnie jak ostatnia mila, Z wiary starej wciąż ktoś ubywa I nadejdzie kiedyś ta chwila, Gdy dołączę - w koszulce w pasy I w krawacie koloru beż - Do chłopaków, tych z naszej klasy I do dziewczyn z klas innych - też… |
![]() |
GDZIE TE CZASY... |
Ech, gdzie są te czasy beztroskich lat szkolnych, Gdy człowiek od zgryzot był niczym ptak wolny, Garściami brał z życia, nie myśląc, że minie Piękny film młodości i jak sen odpłynie.
Rzadko się myślało ciut bardziej roztropnie I tylko niekiedy dbało się o stopnie; Skończyły się stopnie - zaczęły się schody, Coraz bardziej strome, im mniej jesteś młody...
A teraz gdy życie, przyspieszając biegu, Wpycha nas na siłę do dalszych szeregów, Dobrze choć - gdy człek się przed sklerozą broni, Że mamy wspomnienia - i nasz Elektronik. |
![]() |
PO CO MI TO BYŁO, CZYLI JAJA KOMARA |
Mimo, że od dziecka zżerały mnie liczne Stresy przed występem, a zwłaszcza publicznem, Pani psorka – jako, że byłem dość zdolny, Wciąż mnie obsadzała w akademiach szkolnych. Lecz biorąc w nich udział, choć z nerwów mnie mdliło, Tak sobie myślałem: Po co mi to było?
Latek przybywało, rozsądku bynajmniej Inny by otrzeźwiał, pomyślał przynajmniej, Mimo stresu człek się w szkolne pchał, niestety, Poezje, teatry, sztuki, kabarety… Stare doświadczenie nic nie nauczyło, Więc znowu pytałem: Po co ci to było?
Choć miałem świadomość, że sam siebie gubię Lecz dalej w to brnąłem, nie wiem po co - w Klubie; Choć starość na karku i siwe już skronie, Znów ta suchość w gardle i trzęsące dłonie, By się to i owo znów nocami śniło, By się znowu zżymać: Po co mi to było?!
Gdy się wyobraźni okiem ujrzeć staram Mój ostatni występ, gdzie ja jako mara Uniosę się chyżo w zaświatów wyżyny I stanę przed bramą niebieskiej krainy. A dobry Bóg spojrzy na me grzeszne ryło I westchnie z frasunkiem: Po co mi to było? |
![]() |
NAJMOCNIEJ SERCE PIKA... |
Są w Bytomiu najróżniejsze technika, licea, Może dla kogo innego stanowią ideał, Ale wszyscy muszą zgodzić się z takim poglądem, Że herbatka oraz szkoła – jest najlepsza z prądem!
Najmocniej serce pika W murach Elektronika Wspomnieniem każdy wraca rad, Od sześćdziesięciu pięciu lat! I wcale to nie ściema, Takiego w świecie nie ma, Za jeden dzień w nim oddałbym Las Vegas, Dubaj, Rzym!
Że się Elektronik mieści przy placu Klasztornym I że obok Święty Wojciech – jest to fakt bezsporny, Gdyby spytać, co ich łączy przyszła wam ochota: Elektronik, tak jak Wojciech, jest na wagę złota!
Najmocniej serce pika W murach Elektronika…
Przed Elektronikiem głowę schylić więc się godzi, Bo Żelazne już swe Gody w tym roku obchodzi, Wznosząc toast życzmy sobie pełni animuszu, Byśmy znów się w nim spotkali na jubileuszu!
Najmocniej serce pika W murach Elektronika… |
Krzysztof Woźniak Va 1975 |
Komentarze obsługiwane przez CComment